Anty-walentynkowe TOP10, czyli najgorsze polskie komedie romantyczne

Walentynki…dzień, w którym z pozoru kocha się bardziej, jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało. Choć 14 luty wydaje się idealną pozycją, żeby razem ze swoją drugą połówką usiąść w domu, czy w kinie przy komedii romantycznej, to niestety w ostatnich latach ze świecą szukać dobrych pozycji z tego gatunku, nie mówiąc już o produkcjach z kraju nad Wisłą. Ten pozytywny obraz stanowił inspirację do powstania, Anty-walentynkowego TOP10. To tutaj znajdziecie najgorsze polskie komedie romantyczne. Paździerz alert!


Pech to nie grzech


Pech to nie grzech to jedna z polskich komedii romantycznych, która w pełni wpisuje się w najgorsze przykłady tego gatunku. Film pełen jest przewidywalnych zwrotów akcji i stereotypowych postaci, co sprawia, że nie wnosi niczego nowego do kina. Jego humor opiera się na tanich żartach, a fabuła jest płytka i mało angażująca. Mimo prób wplecenia romantyzmu, film nie potrafi porwać widza ani wzbudzić jakichkolwiek emocji. To produkcja, która rozczarowuje i nie spełnia oczekiwań nawet największych fanów gatunku.

Odnosząca sukcesy bizneswoman, Natalia (Maria Dębska), choć świetnie radzi sobie w pracy, nie ma szczęścia w miłości. Zniechęcona kolejnymi rozczarowaniami, unika romantycznych uniesień. Wszystko zmienia się, gdy przypadkowo staje się świadkiem niecodziennego zakładu. Jej najlepszy przyjaciel i wspólnik, Piotr (Mikołaj Roznerski), oraz jego narzeczona, Weronika (Barbara Kurdej-Szatan), obstawiają, że Natalia przez trzy miesiące nie tylko nie wejdzie w żaden związek, ale też się w nikim nie zakocha. Zaintrygowana i chcąc udowodnić, że niełatwo ją złamać, Natalia postanawia podjąć wyzwanie.

Nieoczekiwanie, wplątuje się w grę pozorów i udawaną relację z charyzmatycznym Adamem (Krzysztof Czeczot), specjalistą z branży komputerowej. To, co miało być tylko żartem, szybko zaczyna nabierać rumieńców, a granica między fikcją a prawdziwym uczuciem zaczyna się zacierać. Tymczasem Piotr, przygotowujący się do własnego ślubu, zaczyna dostrzegać, że jego relacja z Natalią mogła być czymś więcej niż tylko przyjaźnią i wspólnym biznesem…


Poskromienie Złośnicy


Poskromienie Złośnicy to jedna z najsłabszych polskich komedii romantycznych, która z trudem stara się naśladować zachodnie produkcje tego gatunku, ale wypada sztucznie i przewidywalnie. Choć film ma ambitne aspiracje, w rzeczywistości pełen jest kiczowatych dialogów, nieprzekonujących postaci i braku chemii między głównymi bohaterami. Dodatkowo, jego sztuczne podejście do miłości i nieśmiałe próby humoru, sprawiają, że całość jest trudna do oglądania i mało zabawna. To produkcja, która niestety nie potrafi zachwycić widzów.

Gdy naukowczyni z bolesnym bagażem przeszłości wraca na Podhale, by zacząć wszystko od nowa, jej przebiegły brat knuje plan sprzedaży rodzinnej ziemi. Aby ją do tego przekonać, angażuje tajemniczego i przystojnego nieznajomego. Jednak zamiast prostego oszustwa, los szykuje dla nich pełną humoru i niespodzianek historię miłosną. W tej tatrzańskiej komedii romantycznej w rolach głównych wystąpili Magdalenę Lamparską i Mikołaja Roznerskiego.


Miłość do kwadratu


Miłość do kwadratu to polska komedia romantyczna, która znalazła się wśród najgorszych przedstawicieli tego gatunku. Film stawia na przewidywalną fabułę pełną klisz, w której nie brakuje sztucznych sytuacji i słabych dialogów. Choć tematyka miłości wydaje się być na czasie, produkcja nie potrafi wnieść nic nowego, a postacie są płaskie i pozbawione głębi. W rezultacie Miłość do kwadratu oferuje widzowi niewielką wartość emocjonalną, stając się kolejnym rozczarowaniem w polskim kinie komediowym.

Miłość do kwadratu to komedia romantyczna o Monice – nauczycielce z pasją, która w tajemnicy przed światem prowadzi podwójne życie jako modelka „Klaudia”, aby spłacić długi ojca. Podczas jednej z sesji zdjęciowych trafia na Enzo – pewnego siebie dziennikarza i niepoprawnego uwodziciela, którego do udziału w kampanii reklamowej zmusiła jego wymagająca szefowa i jednocześnie kochanka, Alicja. Od pierwszego spotkania między Moniką a Enzo iskrzy, a ich rywalizacja szybko przeradza się w intensywną grę uczuć. Bo od nienawiści do miłości – jak wiadomo – wystarczy jeden krok.


Porady na zdrady


Porady na zdrady to jedna z najsłabszych polskich komedii romantycznych, której fabuła opiera się na przewidywalnych schematach. Film, mimo ciekawego pomysłu na intrygę, zawodzi zarówno pod względem humoru, jak i jakości postaci. Dialogi są sztuczne, a cała historia traci na wiarygodności przez płytkie i nieciekawie wykreowane postaci. Pomimo obecności popularnych aktorów, produkcja pozostawia uczucie rozczarowania, stawiając ją w czołówce najgorszych przedstawicieli polskiego kina romantycznego.

Zdradzona w dniu ślubu Kalina (Magdalena Lamparska) i porzucona przez chłopaka Fretka (Anna Dereszowska) postanawiają przekuć swoje rozczarowania w biznes, który ma raz na zawsze rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące męskiej wierności. Specjalizują się w testowaniu lojalności partnerów na zlecenie kobiet. Interes kwitnie, aż do momentu, gdy Kalina dostaje wyjątkowo trudne zadanie – ma uwieść Macieja (Mikołaj Roznerski), charyzmatycznego coacha i eksperta od relacji damsko-męskich. Jego żona, Beata (Weronika Rosati), podejrzewa go o zdradę i chce dowodów.

Kalina, doceniając klasę swojego „przeciwnika”, przystępuje do działania z podwójną determinacją. Jednak tym razem sprawy wymykają się spod kontroli. Maciej okazuje się zupełnie inny niż mężczyźni, których dotąd demaskowała, a serce Kaliny – wbrew rozsądkowi – zaczyna bić szybciej. Czy jej misja zakończy się sukcesem, czy też tym razem to ona sama wpadnie w pułapkę uczuć?


Gorzko, gorzko


Gorzko, gorzko to polska komedia romantyczna, która nie zdobyła serc widzów. Choć film stara się łączyć elementy humorystyczne z romantyzmem, to często wpada w sztampowe klisze, a jego fabuła jest przewidywalna i mało oryginalna. Pomimo potencjału obsady, film nie potrafi zaoferować niczego świeżego, a jego ton balansuje między groteską a zbyt przesadzoną powagą. Zdecydowanie nie jest to pozycja, która mogłaby zrewolucjonizować gatunek polskich komedii romantycznych.

Przypadkowe spotkanie z tajemniczą pięknością całkowicie odmienia życie Tomka (Mateusz Kościukiewicz) – błyskotliwego asa agencji reklamowej. Zamiast podpisać lukratywny kontrakt, w jednej chwili traci wszystko: pracę, mieszkanie i luksusowy samochód. Zmuszony do szukania schronienia, wprowadza się do swojego brata Janka (Rafał Zawierucha) – ekscentrycznego programisty i nieśmiałego romantyka, który skrycie wzdycha do uroczej kwiaciarki Klary (Agnieszka Więdłocha).

Tomek, niepoprawny podrywacz, proponuje bratu układ – pomoże mu zdobyć serce ukochanej, jeśli ten wykorzysta swoje hakerskie zdolności, by odnaleźć tajemniczą dziewczynę. Misja kończy się sukcesem – nieznajoma to Ola (Zofia Domalik), jednak jest jeden problem… Za dwa tygodnie wychodzi za mąż za syna ministra sprawiedliwości!

Czasu jest niewiele, ale Tomek nie zamierza się poddać. Wkrada się w łaski przyszłej teściowej (Edyta Olszówka) i pod pretekstem realizacji filmu ze ślubnych przygotowań zyskuje dostęp do świata wyższych sfer. Jego prawdziwy plan? Uwieść Olę i przekonać ją, że jest stworzona do czegoś więcej niż polityczne małżeństwo. Ale to nie będzie łatwe – bo szykuje się wesele na niespotykaną skalę: bajkowa uczta na Zamku Królewskim, tysiące gości, celebryci, VIP-y, rekiny biznesu, a na deser pokaz fajerwerków, który rozświetli całą Warszawę. Czy Tomek zdoła zdobyć serce Oli i zatrzymać ją przed najważniejszym „tak” w życiu?


Druga połowa


Druga połowa to polska komedia romantyczna, która niestety nie spełnia oczekiwań. Choć film ma atrakcyjne aktorskie obsady, jego fabuła jest przewidywalna, a humor – na siłę. Bohaterowie są stereotypowi, a ich relacje nie wzbudzają żadnych emocji, co sprawia, że film traci na autentyczności. Zamiast śmiechu, produkcja wywołuje raczej znużenie. To kolejna pozycja, która pokazuje, jak nieudane mogą być niektóre krajowe komedie romantyczne, nie oferując nic świeżego ani zabawnego.

Młoda lekarka Magda przypadkiem wpada na tajemniczego i charyzmatycznego dziennikarza Mateusza. Zauroczona nowo poznanym mężczyzną, nie podejrzewa, że ich rodzącej się relacji od początku towarzyszy pech. Szybko wychodzi na jaw, że Magda jest córką trenera reprezentacji Polski – człowieka, z którym Mateusz od lat toczy zawzięty konflikt.

Jakby tego było mało, o względy Magdy walczy również piłkarska supergwiazda, Jarosław Kot, który nie cofnie się przed niczym, by zdobyć jej serce. Kierując się radą swojej przyjaciółki, wdraża w życie szalony plan „3 x Z” – „Zaskoczyć, Zauroczyć i Zaimponować” – wykorzystując do tego fortunę, rozmach i ułańską fantazję. Tymczasem Mateusz, nie mając takich środków, stawia na zupełnie inną strategię, by zdobyć serce Magdy.


Jak poślubić milionera


Jak poślubić milionera to komedia romantyczna, która, mimo dużego potencjału, wypadła bardzo przeciętnie. Film nie tylko oferuje przewidywalną fabułę, ale także stawia na tanie żarty i sztuczne, papierowe postacie, które trudno polubić. Choć temat „miłości przez pieniądze” jest interesujący, jego realizacja w tym przypadku nie wnosi nic nowego ani zabawnego. W efekcie, Jak poślubić milionera to jedna z tych komedii, które nie spełniają oczekiwań, a raczej wywołują zażenowanie i znużenie.

Współczesny Kopciuszek nie czeka na wróżkę chrzestną – zamiast tego w spełnieniu marzeń pomaga jej trener rozwoju osobistego. Alicja, mimo sercowych zawodów, postanawia dać miłości jeszcze jedną szansę. Skoro nikt nie wręcza zaproszeń na królewski bal, bierze sprawy w swoje ręce i zapisuje się na kurs Jak poślubić milionera. Nie jest to jedynie chwyt marketingowy – jego nazwa jasno określa minimalny stan konta potencjalnych kandydatów.

Choć o północy nikt nie zamieni się w dynię, zasady gry z bajki pozostają niezmienne – książęta muszą spełnić określone wymagania. Ale czy na pewno są tacy, jak w dziecięcych opowieściach? A może przez lata zmienili się bardziej, niż Alicja mogła przypuszczać?


Kobieta sukcesu


Kobieta sukcesu to polska komedia romantyczna, która niestety nie spełnia oczekiwań. Choć próbuje łączyć motywacje do zmiany życia z humorem, jest przewidywalna i pełna klisz. Stereotypowe postacie, banalna fabuła oraz brak świeżych pomysłów sprawiają, że film nie wnosi nic nowego do gatunku. Jego płytka konstrukcja bohaterów oraz słaba narracja sprawiają, że trudno go traktować jako udaną produkcję. Jest to jeden z tytułów, które mogą trafić do grona najgorszych polskich komedii romantycznych.

Mańka (Agnieszka Więdłocha) to ambitna szefowa firmy w wielkim mieście, której perfekcyjnie poukładane życie nagle rozsypuje się jak domek z kart. Jej biznes pada ofiarą nieuczciwej konkurencji, związek z Norbertem (Mikołaj Roznerski) wisi na włosku, a na dokładkę pod jej drzwiami niespodziewanie pojawia się Lilka (Julia Wieniawa) – młodsza siostra, chodzący chaos, który burzy jej uporządkowany świat.

W sam środek tej zawieruchy – za sprawą psa i zupełnego przypadku – wkracza również Piotr (Bartosz Gelner), mężczyzna, który irytuje Mańkę, ale jednocześnie niepokojąco ją przyciąga. Jako kobieta sukcesu nie zamierza się jednak poddawać – koncentruje się na uratowaniu firmy i ujawnieniu oszustwa, które zagraża jej przyszłości.


Dzień dobry, kocham cię


Dzień dobry, kocham cię to polska komedia romantyczna, która znalazła się w czołówce najgorszych filmów tego gatunku. Choć próbuje być lekka i zabawna, film cierpi na przewidywalność i płytkie postacie, które nie wzbudzają większej sympatii. Oferując banalną fabułę o miłości, film nie wnosi nic nowego do gatunku, a dialogi i scenariusz często są irytująco sztuczne. Zamiast wzruszeń, Dzień dobry, kocham cię serwuje widzom szereg oklepanych rozwiązań, które rozczarowują. Idealny przykład tego, co w polskich komediach romantycznych potrafi zawieść.

Szymon (Komorowski) ma wszystko – urodę, charyzmę i prestiżową posadę lekarza w prywatnej warszawskiej klinice. Pacjentki i koleżanki z pracy wzdychają do niego na każdym kroku, a najbardziej wytrwała w swoich zalotach jest pielęgniarka Pati (Książkiewicz). Jednak Szymon pozostaje niewzruszony… aż do momentu, gdy na ulicy – dosłownie – wpada na Basię (Kurdej-Szatan), uroczą i błyskotliwą miłośniczkę jazdy na rolkach.

Ich przypadkowe spotkanie mogłoby być początkiem pięknej historii, ale seria niefortunnych zbiegów okoliczności sprawia, że tracą kontakt. Mimo długich i bezskutecznych poszukiwań, powoli tracą nadzieję na ponowne spotkanie. Tymczasem Basia przyciąga uwagę Leona (Garlicki) – niepoprawnego playboya, który nagle staje przed życiowym ultimatum: albo szybko się ożeni, albo zostanie wydziedziczony.


Och, Karol 2


Och, Karol 2 to jedna z najgorszych polskich komedii romantycznych, która nie spełnia oczekiwań ani pod względem fabuły, ani humoru. Film, będący kontynuacją popularnej produkcji, boryka się z powtarzalnością wątków i sztampowymi postaciami. Choć próbuje oferować lekką rozrywkę, całość wypada mało oryginalnie, a liczne żarty są naciągane i przewidywalne. Zamiast ciepłego, romantycznego klimatu, film bardziej rozczarowuje niż bawi, stając się jednym z mniej udanych dzieł w gatunku polskiej komedii romantycznej.

Karol (Piotr Adamczyk) ma wszystko, o czym mężczyzna może marzyć: świetnie płatną pracę, sportowy samochód, piękny dom i jeszcze piękniejszą narzeczoną Marię (Małgorzata Socha). Jest pewny siebie, czarujący i uwielbia seks, który zdobywa łatwo i z przyjemnością. Jego życie to pasmo sukcesów, a kobiety nie mogą mu się oprzeć. Oprócz narzeczonej, Karol ma jeszcze trzy kochanki: ognistą Wandę (Małgorzata Foremniak), która nie boi się ekstremalnych zabaw, słodką jak landrynka Paulinę (Marta Żmuda Trzebiatowska) oraz namiętną, ale nieco bardziej zachowawczą Irenę (Katarzyna Zielińska). Karolowi doskonale udaje się balansować między nimi, spełniając każdą z ich fantazji.

Jednak jak każda bajka, tak i ta ma swój koniec. Kiedy Maria dowiaduje się o zdradach Karola, postanawia zaplanować swoją zemstę. Pewnego dnia, wracając do domu, Karol będzie przekonany, że to tylko sen. Na progu czeka na niego narzeczona i wszystkie kochanki – gotowe spędzić każdą wolną chwilę w jego łóżku. Karol przekona się, co to znaczy życie na pełnych obrotach, gdy nie da się już uciec przed konsekwencjami swoich działań.


Koniecznie dajcie znać, jakie są Wasze ulubione najgorsze polskie komedie romantyczne!

RECENZJE FILMOWE

NEWSY ZE ŚWIATA FILMU

TOPKI I ARTYKUŁY


https://linktr.ee/flowpop

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *