Biały Zamek – recenzja gry planszowej. 白鷺の宮廷へようこそ

Witajcie na dworze Himeji! Daimyo Sakai Tadazumi rządzi szogunatem Edo z Białego Zamku. Najwyższa pora zakręcić się blisko dworu, zająć strategiczne stanowiska urzędnicze i wojskowe. Ba, nawet zadbać o zamkowe ogrody! Tylko tak nasz klan ma szansę zyskać należną mu reputację i wpływy!

Okres Edo okazuje się dość wdzięcznym tematem dla autorów planszówek. Mamy już na polskim rynku chociażby Tokaido czy Iki. Do tego bardzo przyjemnego grona dołącza teraz Biały Zamek od Portalu. Grę oryginalnie wydało wydawnictwo Devir, a twórcami są Shei S. oraz Isra C., czyli duet odpowiedzialny za Czerwoną Katedrę

Ich nowe dzieło to gra dość nietypowa. Miszmasz wielu mechanik, który zamknięto w rozgrywce składającej się z 9 akcji na gracza. Tak, dokładnie, przez całą rozgrywkę każdy gracz wykona tylko 9 tur! A mamy tutaj worker placement, zarządzanie zasobami, kości, no jest tego sporo. 

Biały Zamek
Okładka gry // Fot. Karolina Sakowska-Witkowska
O zasadach słów kilka

Biały zamek charakteryzuje się dość specyficznym podejściem do rozgrywki i jest to pierwsza rzecz, którą trzeba wyjaśnić ucząc nowych osób. W grze wykonasz 9 akcji. Nie mniej, nie więcej. Równo 9. W praktyce oznacza to, że zadaniem gracza jest szukanie kombosów. Jedna akcja odpala kolejną, która odpala kolejną, dzięki czemu dostaniemy dużo rzeczy, wystawimy pionki na planszę itp. Dalej już powinno pójść z tłumaczeniem dość gładko. Zasady nie są skomplikowane, jest kilka rzeczy do zapamiętania, ale całość jest raczej intuicyjna.

Każdy gracz, jako głowa Klanu, posiada włości. Czyli planszetkę przedstawiającą posiadane zasoby (ryż, żelazo i perły), pieczęcie Daimyo, członków rodu czy akcje, które możemy odpalić aktywując jeden z torów. Gra jednak przede wszystkim toczy się na głównej planszy przedstawiającej 3 różne, powiedzmy, strefy. Najważniejszą i największą jest zamek. Tam wysyłamy członków rodu, którzy stają się dworzanami i ich zadaniem będzie wspinać się po szczeblach politycznej kariery aby zasiąść u boku Daimyo Sakaia. Znajdziemy także place treningowe, gdzie członkowie naszego rodu staną się wojownikami oraz ogrody, do których posyłamy ogrodników mających na celu zadbać się o tereny wokół zamku. Do wystawiania pionków na planszę w poszczególnych miejscach służą odpowiednio oznakowane akcje, które znajdziemy nadrukowane na planszy oraz niektórych kartach. 

Biały Zamek
Plansza przygotowana do rozgrywki // Fot. Karolina Sakowska-Witkowska

Rzuć okiem: Obsesje – recenzja gry planszowej. Bridgertonowie ale to planszówka

Żeby jednak wykonać akcję, będziemy potrzebowali kości. Znajdziemy je na mostach przy zamkowych ogrodach. Występują w trzech kolorach, a każdy kolor odpowiada znacznikom umieszczonym przy polach akcji podczas setupu. Daną kość możemy umieścić tylko tam, gdzie znajdziemy żetony z pokrywającym się kolorem. Bardzo fajnie rozwiązana jest mechanika wartości kostek zarówno przy ich dobieraniu jak i używaniu do odpalania akcji. Na mostach zawsze jest ich tyle ilu graczy +1. Na “schodkach”, po obu stronach przeprawy, znajdziemy skrajne wartości, to one są dostępne dla gracza. Po prawej stronie najwyższa, po lewej najniższa.

Wbrew pozorom podjęcie dobrej decyzji ma duże znaczenie. Duża wartość pozwoli nie tylko odpalić każdą akcję bezkosztowo, co również zarobić dodatkowe monety. Otóż każde pole akcji ma wskazany wynik, do którego w ogóle nie trzeba się dostosować. Ważna jest różnica między wartością kości a tą wskazaną na polu. Jeżeli jest na plus, to zarabiamy, a jeżeli na minus, to niestety musimy dopłacić kwotę równą tej właśnie różnicy. Proste i sprytne. Tym bardziej, że niskie kości po dobraniu pozwalają odpalić akcję latarni, czy de facto zbieramy surowce i bonusy z kart, które udało nam się w toku rozgrywki zgromadzić. 

Tak jak wspomniałem na początku, cala zabawa polega na znajdowaniu takich ruchów, które pozwolą nam odpalić kolejne akcje, tworząc taki łańcuszek czynności przynosząc możliwie jak najwięcej korzyści. Dzięki losowemu setupowi rozgrywki nie są powtarzalne i nie da się wypracować rozwiązań regularnie zapewniających zwycięstwo. A możliwości punktowania też jest naprawdę dużo. Przede wszystkim członkowie rodu, nasi pracownicy. Dworzenie zapunktują zależnie od piętra w hierarchi, na które udało im się wspiąć. Punkty wojowników są zależne od liczby dworzan w zamku, a każdy ogrodnik przynosi tyle punktów, ile wskazuje ogród, którym się zajmuje. Do tego jest jeszcze tor czasu, za pomocą którego w ciągu gry ustalamy kolejność oraz surowce, pieniądze i pieczęcie. 

Elementy gracza // Fot. Karolina Sakowska-Witkowska
Wykonanie

Biały Zamek jest grą bardzo solidną i ładnie prezentującą się na stole. Nie mogę powiedzieć, żebym poczuł się jakoś wizualnie porwany, ale ilustracje starają się oddać klimat przedstawionej epoki i nie są brzydkie. Największe wrażenie robią drewniane elementy. Bardzo ładnie wyglądają meeple członków rodów, znaczniki punktów i toru czasu prezentują się interesująco, chociaż największą uwagę i tak przykuwa zdecydowanie za duży znacznik rund w postaci… ryby? smoka? Rybo-smoka? Nie wiem, nie znam się, ale jest absurdalnie duży, zupełnie niepotrzebny i wygląda super.

Karty są ok, nie jest to jakaś wybitna jakość, ale w większości i tak sobie leżą, są czytelne i to wystarcza. W ogóle warto pochwalić cały design od strony użytkowej, bo na planszy jest naprawdę dużo rzeczy, żetonów, kart, symboli. Mimo to całość jest bardzo czytelna i po załapaniu symboliki zrozumienie sytuacji na planszy nie sprawia żadnych problemów. 

Kolejną super rzeczą jest rozmiar pudełka. Kawał satysfakcjonującej gry zamknięto w niewielkim pudełku, dzięki czemu nie trzymam na półce kartonu wypełnionego powietrzem. Sama gra nie zajmuje też dużo miejsca na półce, ułatwia to transport i to jest w ogóle świetny trend. Można porządne, spore gry zamknąć w małym pudełku, i już nie będę tutaj wspominał o serii Małe Epickie…, ale nawet Portal wydał przecież Najeźdźców ze Scytii czy Mur Hadriana, które były wypchane po brzegi zawartością.

Pionki członków rodu // Fot. Karolina Sakowska-Witkowska
Rozgrywka

Podsumowując wszystkie już napisane rzeczy, wychodzi nam gra naprawdę ciekawa, w którą gra się zaskakująco przyjemnie. Muszę przyznać, że byłem lekko sceptyczny wobec tego całego rozwiązania z 9 akcjami. Ale jednak to kombinowanie, szukanie najefektywniejszej drogi daje po prostu ogromną satysfakcję. Zwłaszcza jeśli nam się uda zrobić kilka akcji w ramach jednej tury. Trzeba jednak zmienić swoje podejście, zwłaszcza jeżeli jest się typowym eurograczem. Tutaj nie ma ciułania, nie ma no to czasu i przestrzeni. 

Chyba największym problemem jaki mam z tą grą jest downtime. Ten czas oczekiwania na swoją rundę w rozgrywkach 3-4 osobowych może się troszkę dłużyć. Wynika to głównie z tego, że w trakcie rozgrywki plansza się mocno może zmienić, pojawią się nowe karty, jakieś pole przestanie być dostępne. Oznacza to, że ułożony wcześniej plan przestaje być aktualny i należy znaleźć nowe rozwiązanie, a wymaga to ponownego przeanalizowania całej planszy. Warto przy tym uwzględnić zachowania przeciwników i ich zasoby, to może być sporą podpowiedzią jakie akcje będą chcieli wykonywać w najbliższych ruchach. 

Rzuć okiem: Medieval: Jan Žižka- recenzja gry planszowej.

Po za tym bardzo mi się Biały Zamek spodobał. Ma trochę taki vibe gier z gatunku roll/flip and write. Kładziemy kostkę w jednym miejscu żeby zrobić coś, co pozwoli nam zrobić kolejne coś i kolejne coś. Taki typ gier zdecydowanie mi podchodzi. Zwłaszcza, że partyjkę można zamknąć w około 60 minut, może dłużej w większym składzie, tak do 90 minut mniej więcej. To taka idealna dla mnie długość w odniesieniu do złożoności i satysfakcji, jaką daje rozgrywka. A jak mam trochę mniej czasu, to spokojnie w 40 minut można machnąć partyjkę solo. W miejsce graczy pojawiają się karty, które wskazują jakie kości i gdzie kładziemy, oraz jakie akcje wykonuje SI. Działa to dobrze, zabawa jest przyjemna i właściwie tak samo satysfakcjonująca.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Portal Games

Biały Zamek – ocena gry planszowej

Biały Zamek – ocena gry planszowej
8 10 0 1
Biały Zamek bardzo mi się spodobał. To naprawdę świetna gra, która przynosi mnóstwo satysfakcji. Fantastycznie skondensowany gameplay, który wymusza inne, świeże podejścia do podejmowania decyzji. Nadal chcę w nią grać, chcę do niej wracać i szukać kolejnych kombosów, sprawia mi bardzo dużo frajdy i jest świetną rozgrzewką dla szarych komórek. Dla mnie rewelacyjna przystawka, która w wielu domach sprawdzi się nawet jako danie główne.
Biały Zamek bardzo mi się spodobał. To naprawdę świetna gra, która przynosi mnóstwo satysfakcji. Fantastycznie skondensowany gameplay, który wymusza inne, świeże podejścia do podejmowania decyzji. Nadal chcę w nią grać, chcę do niej wracać i szukać kolejnych kombosów, sprawia mi bardzo dużo frajdy i jest świetną rozgrzewką dla szarych komórek. Dla mnie rewelacyjna przystawka, która w wielu domach sprawdzi się nawet jako danie główne.
8/10
Total Score

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *