Heca to słowo kluczowe dla 2025 roku. Wywiad z Lanberry

Lanberry to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych współczesnych artystek w Polsce. Ciężko znaleźć artystkę, która mogłaby się poszczycić taką ilością hitów w 2024 roku. Zwieńczeniem pasma sukcesów był wydany w listopadzie album Heca, a przed nią wyjątkowy rok, bo jubileuszowy. Co przygotowała dla Nas artystka z tej okazji? Jak wspomina swoje początki? To wszystko i wiele więcej znajdziecie tutaj! Miłej lektury!


Krystian Błazikowski (KB): Rozmawiamy tuż przed zakończeniem 2024 roku. Powiedz, proszę, jaki to był dla Ciebie rok?

Lanberry (L): Uważam, że to był piękny i szalony rok. Piękny i szalony ze względu na koncerty plenerowe. Zagraliśmy z moim nowym składem prawie 60 koncertów plenerowych. Piękny i szalony, ponieważ po raz trzeci pełniłam funkcję trenerki w 15. jubileuszowej edycji The Voice of Poland. Zwieńczeniem wszystkiego była premiera mojego piątego albumu, pt. Heca. Szaleństwo również dotyczy mojego życia prywatnego. Wyprowadziłam się z Warszawy, co było dla mnie nie lada wyzwaniem i przeżyciem. Intensywnie, pięknie i szalenie – tak bym krótko podsumowała swój czas w 2024 roku.

KB: Skoro już wspomniałaś o jubileuszach, to przed tobą bardziej osobiste obchody, ponieważ w 2025 roku minie 10 lat od twojego debiutanckiego singla Podpalimy świat. Wróćmy na chwilę do tamtej chwili. Jak wspominasz moment wydania swojego pierwszego, jak się potem okazało, przebojowego utworu?

L: Doskonale pamiętam, kiedy po raz pierwszy usłyszałam Podpalimy świat w radiu. Wiedziałam, że ten singiel się pojawi, więc czekałam na tą chwilę z całą rodziną. Był to zdecydowanie mój pierwszy kamień milowy w zawodowej karierze muzycznej. Oficjalnie zaznaczyłam swoją obecność na polskim rynku, na co długo czekałam i pracowałam. Zawsze podkreślam, że nie było łatwo, ponieważ droga, która prowadziła do tego momentu, była kręta i wyboista. Wtedy pokazałam wszystkim niedowiarkom: „W końcu tu jestem, patrzcie i słuchajcie”. Debiut singla w radiu uhonorował te wszystkie lata mojej pracy w cieniu. Od tamtej chwili płynę po mojej muzycznej drodze. Cieszę się, że jest przy mnie coraz więcej słuchaczy i mogę wydawać moje muzyczne dzieci. To jest ogromne szczęście dla artysty.

Rzuć okiem: Każdy człowiek jest niedoskonały. Wywiad z Marysią Feduniewicz

KB: Podpalimy świat nadal jest obecne na twoich koncertach, choć przeszedł lekką metamorfozę. Czy myślisz, że twój radiowy debiut w niezmienionej formie obroniłby się w dzisiejszych trendach?

L: Nie bez powodu gram ten numer w zmienionej aranżacji. Produkcja z 2015 roku troszeczkę się zdezaktualizowała. Aczkolwiek sama melodia i przekaz piosenki o dzieleniu się dobrą i prawdziwą energią są nadal aktualne. Jedyne, co zmieniam i czym się bawię przy tym utworze to właśnie aranż. Bardzo chętnie wracam do swoich starszych utworów. Uważam, że zabawa dźwiękiem otwiera zupełnie nową przestrzeń kreatywną, co sprawia mi ogromną satysfakcję. Wyjątkiem są utwory, których teksty są nieaktualne, bądź trudno mi się z nimi utożsamić. Takich piosenek po prostu już nie śpiewam.

KB: W ciągu tych 10 lat osiągnęłaś wiele sukcesów, które składają się na twoje kamienie milowe. Czy jest jakiś moment, który zdefiniował Ciebie jako artystkę?

L: Faktycznie tych moich kamieni milowych było sporo, choć te 10 lat to był czas ogromnych wyzwań. Niestety, po drodze była też pandemia, która namieszała w życiu artystów, ponieważ z dnia na dzień straciliśmy możliwość kontaktu ze słuchaczami. Było to dla mnie bardzo trudne. Pamiętam, że cieszyłam się jak dziecko, kiedy stanęłam ponownie na scenie po tak długiej przerwie. Ponury czas, którego nie osłodziły nawet koncerty online.

Moje koncerty są podróżą przez te przełomowe, jak i trudne momenty. Każdy utwór, który zostawał w świadomości słuchacza, był kolejnym krokiem w tej drodze. I myślę, że to właśnie moje single mogę nazwać takimi moimi kamieniami milowymi, począwszy od Podpalimy świat, poprzez PiątekOstatni most, czy Gotowi na wszystko, a kończąc na tych z ostatniego albumu.

Rzuć okiem: Głosem możesz zrobić wszystko. Wywiad z Karo Glazer

KB: Na te 10 lat złożyło się wiele zmian w twoim życiu artystycznym, a jednego jesteśmy, można powiedzieć, naocznym świadkiem. Heca kompletnie odmieniła ciebie w oczach słuchaczy, jak i również moich. Kojarzyłaś mi się z artystką mierzącą się w swoich utworach niejednokrotnie z traumą związaną z relacjami międzyludzkimi. Teraz przyszedł moment na odrobinę muzycznej zabawy. Nie bałaś się, że taka zmiana wpłynie negatywnie na twoją relację ze słuchaczami, którzy utożsamiali się z twoimi poprzednimi tekstami?

L: Nie ma mowy o żadnym strachu. Ile można pisać o traumach w stu procentach szczerze? Sama już częściowo rozprawiłam się z cieniami przeszłości, ale oczywiście one mogą powracać w moich tekstach na zasadzie retrospekcji. Na Hecy też znalazły się teksty o trudnych relacjach. Nie są one jednak moje, a ludzi mi bardzo bliskich. Te utwory to moje obserwacje. Widzę błędy, które ja też popełniałam. Bardzo mnie to poruszyło, co ma swoje odzwierciedlenie w Co ja robię tu Fake. Na mojej najnowszej płycie udało mi się znaleźć odpowiedni balans pomiędzy trudnymi momentami i tymi, które pokazują, że zasługujemy, żeby być w zdrowej relacji ze sobą i innym człowiekiem. Przy ciężkiej pracy i determinacji możemy stworzyć sobie taki świat. Na albumie znajdują się też moje słodko-gorzkie komentarze dotyczące społeczeństwa czy showbiznesu, w którym się kręcę od tych 10 lat. Heca to zabawa formą, koncepcją muzyki popularnej, ale też opowiadaniem o tym, jak się czuję w tym świecie. Może ktoś czuje to samo i będzie nam razem raźniej.

Rzuć okiem: Muzyka jest dla mnie formą autoterapii. Wywiad z LINĄ

Krystian Błazikowski: Twoje teksty wynikają zawsze z czegoś. Składają się na to twoje przeżycia, obserwacje czy przemyślenia. Czy w takim razie łatwo przychodzi Ci radzenie sobie ze swoimi problemami? Są one dla Ciebie motywujące, czy wręcz przeciwnie?

Lanberry (L): Zdecydowanie motywujące, choć to może być bardzo długi proces radzenia sobie z takimi momentami. Od premiery Co gryzie Panią L podkreślam, że dla mnie momentem przełomowym było pójście na terapię, która przyniosła i nadal przynosi realne zmiany w moim życiu. Terapia wyposaża nas w pewien zestaw narzędzi do radzenia sobie z różnymi problemami. Nasze problemy nie znikają, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale to my mamy coraz więcej środków, żeby sobie z nimi poradzić.

Rzuć okiem: Tak swojsko „po naszomu”. Wywiad z zespołem PATRIARKH

KB: Podkreślasz, jak ważna była i jest dla ciebie terapia. Czy będąc trenerem w The Voice of Poland, opowiadasz swoim podopiecznym o wartościach twojej drogi terapeutycznej, czy zwracasz uwagę wyłącznie na wartości artystyczne?

L: Jako trener skupiam się na wartościach muzycznych, ale też opowiadam o realiach naszego rynku. Ich nikt nie nauczył, jak się poruszać po rzeczywistości platform streamingowych i jak promować swoją twórczość. Sami próbują wszystkiego się nauczyć, a ja mogę im pomóc, przekazując wiedzę ze środka. Pragnę, żeby uczestnicy wyciągnęli z programu jak najwięcej. Chciałabym, żeby uczestnicy po programie wylecieli w świat. Niech rozwijają swoje skrzydła. Jednak nie bawię się tutaj w terapeutkę. Jeśli ktoś potrzebuje terapii, to sam musi poszukać specjalisty, który będzie towarzyszył mu w tej drodze do zmiany.

KB: Jako trener The Voice of Poland masz do czynienia ze sporą ilością wschodzących gwiazd. Czy widzisz jakąś różnicę w zachowaniu młodych artystów, jeśli porównałabyś ich do siebie lub innych kolegów i koleżanek z branży, którzy debiutowali w podobnym do ciebie okresie? Czy zaszła według ciebie zmiana pokoleniowa?

L: Zacznijmy od tego, że rynek muzyczny zmienia się średnio co trzy miesiące. Pojawiają się inne mechanizmy. Inaczej możesz podejść do promocji muzyki w przestrzeni medialnej. Samo to wymusza na tobie konkretne ruchy, które mają wpływ na twoją obecność na scenie. Pamiętam, że zaczynałam w podobnym momencie co Sarsa. Obie cały czas się zmieniamy jako artystki. Każda z nas próbuje, eksploruje i odkrywa siebie na nowo. Zaszła ewolucja. Każda ma swoją drogę i szuka swojego słuchacza. Z pewnością zaszły pewne generacyjne zmiany dotyczące sceny, kreacji w Internecie. Ja będę to robić inaczej niż osoba urodzona w latach 2000 i to jest całkowicie normalne i naturalne. Możemy się od siebie wiele uczyć i czerpać ze swoich historii. Cieszę się, że młoda generacja pokazuje coś nowego i świeżego.

Rzuć okiem: Wywiad z Karoliną Rudzik – organizatorką Festiwalu JoséSong

lanberry

Krystian Błazikowski (KB): Już kończąc twój wątek trenerski, co ty jako doświadczona wokalistka wynosisz ze spotkań z młodymi artystami?

Lanberry (L): Przede wszystkim mam wrażenie, że mój umysł otwiera się jeszcze bardziej. Młodsza generacja częściej idzie na żywioł, co jest bez wątpienia inspirujące.

KB: 2025 rok to nie tylko twój jubileusz, ale i trasa klubowa. Jakie masz oczekiwania wobec twojej muzycznej eskapady?

L: W moim słowniku nie ma miejsca na słowo „oczekiwania”Skupiam się na swoich marzeniach, a wymarzyłam sobie, że koncerty to będzie muzyczna uczta. Chcę dać taką dawkę muzyki, że ludzie obecni na wydarzeniu zapamiętają je na długo. To jest mój ukłon w stronę fanów, którzy słuchają mojej twórczości i doceniają nie tylko single, ale i utwory, które się nimi nie stały. To właśnie oni będą mieli możliwość kształtować te koncerty. Będę robiła przed każdym wydarzeniem ankietę. Będzie można wybrać utwory niesinglowe, które będą mogły wybrzmieć na scenie. To będzie niezła, muzyczna Heca, 90-minutowa opowieść o tym, co się działo przez 10 lat. Dostarczymy to, na czym najbardziej mi zależy w muzyce. Chcę być świadectwem, że warto mieć na scenie wspaniałych, świetnie grających ludzi, żeby promować muzykę na żywo. Wszystkie kawałki z radia na koncertach mają zupełnie inny wymiar – są szersze i głębsze. Zachęcam Was, żeby wejść ten muzyczny świat. Poznań, Białystok, Rzeszów, Opole, Chorzów – przybywamy!

Rzuć okiem: Nie muszę iść na kompromisy. Wywiad z Borsukiem

KB: Twój pomysł z ankietą pokazuje, jak cenisz sobie kontakt ze słuchaczami. Dowodem na to jest też fakt, że po każdym koncercie będzie chwila na twoje spotkanie z fanami. Skąd wynika twoje pragnienie bliskości z fanami?

L: Fani są najważniejsi, bo to oni konsumują muzykę. Daje im od siebie tyle, ile jestem w stanie. Staram się, żeby po koncercie była chwila na zamienienie paru słów czy zrobienie zdjęcia. To są ważne chwile, w których mogę wyrazić swoją wdzięczność, że są na mojej muzycznej drodze. Tak chcę im okazać wdzięczność. Musi mnie zmóc choroba, żeby nie spotkać się ze słuchaczami.

KB: Czy w takim razie mamy się szykować na wielką „hecę” w 2025 roku?

L: Oj tak. Heca” to słowo kluczowe dla 2025 roku. Premiera płyty jedynie rozpoczęła tę muzyczną lawinę.

Źródło grafik użytych w publikacji: materiały prasowe lanberry lanberry lanberry lanberry lanberry

https://linktr.ee/flowpop

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *