Ignacy Puśledzki, znany kiedyś jako Iggy Not Pop, zmienił totalnie swoją charakterystykę i z rapu poszedł w indie pop. Z tej nietypowej metamorfozy powstał album Proste Piosenki.
Historia muzyki już widziała niejedną zmianę gatunkową dokonaną przez rapera, choć zazwyczaj podążało to w kierunku R&B, czy też popu. Polska zna przypadki nieco odmienne wśród, których najgłośniejszymi są Pieśni Współczesne Miuosha,czy L.U.C i jego praca przy muzyce w Chłopach. W jeszcze inną stronę podążył Iggy Not Pop. Proste Piosenki to album wypchany zgodnie z tytułem prostymi melodiami.
Całość otwiera utwór nawiązujący do przemiany Iggiego w Ignacego, czyli Zmieniam Skórę. Dalej już udajemy się w podróż po świecie wyobraźni Puśledzkiego opartym o jego ciekawe obserwacje. Wszystko to połączmy z elementem, który artysta wyniósł z rapu, czyli storytelling. Utwory tekstowo prowadzone są w dosyć nietypowy dla tego gatunku sposób. Dostajemy tu sporo chłopackiego humoru w Bąbelkach. Podążamy drogą tęsknoty za młodością pełną beztroski w Kolonie. Przeczytamy laurkę do czasu spędzanego w czterech ścianach z dala od codziennego zgiełku w Pod Kołdrą. Jednakże prawdziwą liryczną frajdą są piosenki pisane z perspektywy rodzica. Mowa oczywiście o hymnie Dzieci są chore, które idealnie pokazuje jakim artystą jest Ignacy. Nieco inną drogą podąża Leć, będący miejscami swoistym listem do dziecka ku przestrodze.
Rzuć okiem: Katy Perry – 143 – recenzja albumu
No dobrze, czy w takim razie Proste Piosenki jednak nie są takie PROSTE? Nic bardziej mylnego. Nowy album Ignacego Puśledzkiego poza ciekawymi tekstami nie oferuje zbytnio rozbudowanych melodii. Piosenki są najczęściej budowane na prostej zasadzie zwrotka-refren-zwrotka itd. Okej, przez pierwszy odsłuch jest tutaj całkiem chwytliwie, ale niestety po kilku chwilach spędzonych z płytą można poczuć lekkie znużenie. Znajdziemy tu zabawy gatunkowe, jak w Ramones, gdzie ostrzejsza gitara i wokal z offu nawiązują do post-punku i tytułowego zespołu. Ba, nawet na końcu możemy usłyszeć lekki easter-egg w postaci Hey ho, let’s go! Hey ho, let’s go! z kultowego Blitzkrieg Bop.
Cała droga muzyczna, jaką podąża tu Ignacy, została pełni świadomie przez niego wybrana. Sam podkreśla, że piosenki muszą być proste, gdyż on sam nie ma wybitnych umiejętności wokalnych. Jednak nadal warto zaznaczyć, że utwory są śpiewane w sposób poprawny i co najważniejsze – czysto. Może i faktycznie nie znajdziemy tu ambitnych popisów wokalnych, ale jest przyjemnie dla ucha i z pewnością wokal nie jest tu problemem.
Dodaj komentarz