Trudno uwierzyć, że na musieliśmy czekać aż trzy lata od pierwszego sukcesu, żeby usłyszeć pełnoprawny debiut Iniko. Na szczęście ta chwila nadeszła, a my słuchacze możemy się cieszyć The Awakening.
2022 rok. W sieci debiutuje The King’s Affirmation prezentujący nieznaną dotychczas Iniko. Utwór z miejsca staje się viralem, a nawet doczekuje się swojego trendu na TikToku oraz Instagramie. Jednakże kim jest wykonawca tego internetowego hitu? To chyba najbardziej ciekawiło słuchaczy. To co otrzymali, okazało się kolejnym powodem do śledzenia dalszych poczynań autora hitu. Na wszelkich nagraniach można było zobaczyć czarnoskórą postać, odzianą w stylizowane, etniczne ubrania, z białymi włosami. Nie wiem, co wówczas bardziej prowokowało do rozmów – sam utwór, czy jego wykonawca. Rok później przyszedł kolejny hit Jericho, który uwydatnił kolejne atuty Iniko i wówczas można było znaleźć wspólny wniosek. Nadchodzi kolejna gwiazda R&B.
Jednakże mamy już 2025, a sam hype już nieco opadł. Wydawałoby się, że Iniko stanie się kolejnym symbolem internetowych karier, czyli szybki sukces i nagłe zniknięcie. Okazuje się, że nie do końca, czego dowodem może być zeszłoroczny koncert w Parku Łazienkowskim, który cieszył się sporym zainteresowaniem tak jak cała europejska trasa. Co w takim razie sprawiło, że The Awakening pojawiło się dopiero teraz? Otóż ciężko znaleźć jeden konkretny powód. Jednakże można powiedzieć, że ten czas nie poszedł na marne.
Rzuć okiem: bambi – Trap or Die – recenzja albumu
Iniko od pierwszych chwil na albumie dostarcza tego, czego moglibyśmy oczekiwać. Most Demons Come From Home (Karuna) stawia na skromną warstwę melodyczną, w której jedynym mocnym elementem jest wkradające się brzmienie wiolonczeli. Jednak nie można tu mówić o jakiejś muzycznej nudzie. Takie momenty dają możliwość wykonawcy otulić słuchacza swoim głosem, co chętnie po raz kolejny wykorzystuje.
Właśnie takie momenty na The Awakening sprawiają, że głównym instrumentem na albumie jest Iniko. Nie ważne, czy są to spokojne, skromne utwory pokroju wspomnianego Most Demons Come From Home (Karuna), czy te stawiające artystę w nieco 00. stylistyce. Otóż to, dobrze przeczytaliście. Na debiucie usłyszymy nieco klasycznych brzmień R&B przypominających nieco początkującą Beyonce, a nie tajemniczą, spirytystyczną postać. Choć sam nie jestem fanem tych kawałków, to muszę przyznać, że Icarus, czy 333 fajnie urozmaicają odsłuch całości.
Rzuć okiem: Bad Bunny – DeBI TiRAR MaS FOToS – recenzja albumu
Oczywiście nie mogło zabraknąć na The Awakening największych hitów Iniko, czyli Jericho i King’s Affirmation, które po prostu mają zachęcić do odsłuchu całości. Obecność tych dwóch virali mogło sprawić, że reszta utworów utraci swój blask, ale znalazł się tu jeden kawałek, który może spokojnie się z nimi równać. Nieco skromniejsze w melodie Rain zyskuje z każdym wokalnym dodatkiem, co sprawia, że pomimo muzycznej prostoty otrzymaliśmy wielowymiarowy i niesamowicie hipnotyzujący kawałek.
Tak jak muzycznie Iniko na The Awakening pozwala sobie na odrobinę odstępstw od swojej charakterystyki, to z pewnością nie można tego powiedzieć o warstwie lirycznej. Kawałki na albumie pełne są odwołań nie tylko do religijnych wydarzeń, czy postaci, ale również do natury. Raz po raz teksty zwracają naszą uwagę na tematy ważne jak ochrona środowiska, czy konsekwencje ludzkich czynów. Jednakże teksty nie są kierowane bezpośrednio w naszą stronę. Powiedziałbym prędzej, że Iniko prowadzi przed nami modlitwę skierowaną do żywiołów i Matki Ziemi. Fakt, taki sposób lirycznej powieści może gryźć typowych wyznawców wszelkich religii, ale szczerze? Niemalże każdy wers niesie swoją uniwersalną mądrość, co sprawia, że każdy powinien znaleźć tu swoją prawdę.
Dodaj komentarz