Choć gry na licencji filmów i seriali to na zachodnim rynku lekki przeżytek, to produkcje tego typu w Azji nadal są popularne. Raz co jakiś czas debiutuje kolejny tytuł na bazie jakiegoś popularnego anime i zazwyczaj są to bijatyki lub zbiór minigierek. Na bazie tego trendu powstał Jujustsu Kaisen: Cursed Clash, który pomimo świeżości animowanego pierwowzoru przypomina produkcję z PS2.
Kurczę, ja na prawdę lubię gry na licencji anime. Zawsze wspomnieniami wracam do czasów świetności serii Dragon Ball: Budokai Tenkaichi, czy konsolowego Attack on Titan. Jestem świadomy, że nie były to wybitne gry, ale zawsze trzymały jakiś poziom. Niestety im więcej anime zaczęło osiągać sukcesy na rynku amerykańskim, tym więcej średniaków i miernot zalało growy świat. W tym miejscu na początku 2024 roku pojawia się Jujutsu Kaisen: Cursed Slash – bijatyka na bazie najpopularniejszej w ostatnich latach serii.
Rzuć okiem: Bracia ze stali – recenzja filmu. No weź się, tato…
Zacznijmy od tego, co w tym tytule dobre, a jest to dobrodziejstwo materiału źródłowego. Jujutsu Kaisen: Cursed Clash prezentuje graczom wszystkie znane dotychczas postacie, ale nie robi tego na sposób kopiuj-wklej. W grze walczymy w formie 2×2, 1×2 bądź 1×1 i ten pierwszy jest domyślnym trybem rozgrywki. Każdy kolejny bohater prezentuje zupełnie inny styl walki, umiejętności, a dodatkową osłodą jest fakt, że możemy stanąć po stronie dobra lub zła. Animacje związane z poszczególnymi atakami są ładne, dokładne i dobrze oddają ducha anime. Zamknięte lokacje fajnie się rozwalają podczas walki, choć umówmy się, nie jest to poziom Battlefieldów, ale nadal miło rzucić przeciwnikiem i widzieć, jak piętro się zapada. Prawdziwą gratką dla fanów serii i graczy będą Ultimate Attacks łączące umiejętności wybranych fighterów, które swoją stylistyką przynoszą na myśl All-Out Attack z serii Persona.
Jednak jeśli chodzi o plusy to by było na tyle. Sama walka, choć zapewnia sporo frajdy, jest strasznie ograniczona. Ruchów, kombosów możemy naliczyć na palcach i nie dostajemy nic więcej. Nawet Story Mode tego nie rozszerza. Przypomina to poniekąd Dragon Ball: Kakarot, ale tam mieliśmy do czynienia z hybrydą rpg z bijatyką, gdzie walki z bossami potrafiły nadać koloru do nijakiej walki, a tutaj tego brak…
Rzuć okiem: Chciałbym rozwinąć swoją działalność po swojemu. Wywiad z MaKo CEO
Skoro już wspomniałem o Story Mode, to nie mogę pominąć najgorszego elementu Jujutsu Kaisen: Cursed Clash. Zacznijmy od czasu rozgrywki, który oscyluje w granicach 4-5 godzin, żeby ukończyć wątek główny. Można również pobawić się w misje poboczne i to da nam łącznie całe 10 godzin na zakończenie trybu fabularnego. Nie mówię, że to akurat jest złe, bo powstało wiele gier z krótką fabułą, ale to JAK tu potraktowali ten element, jest wręcz bulwersujące.
Całość prowadzenia historii opiera się na dialogach tekstowych na granatowym tle z kadrami z anime. Dosłownie dostajemy parę słów wstępu, walka i koniec. Bierzemy się za kolejną misję. Fani serii nie dostaną nic ciekawego, więc na dobrą sprawę każdą scenkę można pominąć. Jedyne, co faktycznie Story Mode oferuje pożytecznego to tutorial. Ciekawym elementem dodatkowym jest drzewko rozwoju relacji pomiędzy postaciami, które z biegiem czasu odblokowuje dodatkowe misje. Nadal jednak osobiście nie mamy rzeczywistego wpływu na to, jak to się rozwija.
Rzuć okiem: Tomasz Makowiecki – Bailando – recenzja płyty
Niestety wniosek, który nasuwa się po ograniu Story Mode, przenosi się również na resztę trybów. Jujutsu Kaisen: Cursed Clash jest tytułem robionym na szybko, póki jeszcze mówi się o drugim sezonie anime. Można wybaczyć ograniczony zasób umiejętności postaci lub nieszczęsny aspekt fabularny, bo nadal walka sprawia frajdę, ale skoro odpalając luźną walkę, czy to lokalną, czy też internetową, wita nas tabelka opcji, to można poczuć spory zawód. Postacie wybieramy, dosłownie przewijając w bok imiona, bez nawet wyświetlenia sylwetki. Pojawia się ona wyłącznie po zaakceptowaniu wyboru, co dla osób ze słabą pamięcią do bohaterów, lub po prostu niezaznajomionych z serią będzie to ogromnym problemem.
Dodaj komentarz