KARMA: The Dark World, psychologiczny thriller od chińskiego Pollard Studio, który nie pozostawia nikogo obojętnym. Wprowadza nas w dystopijną rzeczywistość alternatywnej przeszłości, która bardziej przypomina niepokojącą wizję przyszłości. To tytuł pełen symboliki, emocjonalnych kontrastów i momentów, które balansują na granicy snu i koszmaru.
Gra od samego początku daje do zrozumienia, że nie będzie to przyjemna podróż. Budzimy się z rurkami podłączonymi do ciała niczym w Matrixie. Trafiamy do nowoczesnego szpitala, w którym znajdujemy szufladę pełną kaset magnetofonowych, po czym nagle przenosimy się do sali tortur, pełnej zmasakrowanych ciał. A potem znów jesteśmy gdzie indziej…
Wcielamy się w rolę agenta pracującego dla tajemniczej korporacji Leviathan, kontrolowanej przez sztuczną inteligencję znaną jako Matka. To dystopijna organizacja przypominająca Umbrellę z Resident Evil, której celem jest utrzymanie pozornej utopii. Nasza misja zaczyna się od zwykłego śledztwa, ale szybko prowadzi do przerażających odkryć, które podważają wszystko, co wiemy o otaczającym nas świecie.
Rzuć okiem: WWE 2K25 – recenzja gry. Niby to samo, ale inaczej
KARMA to mieszanka eksploracji, detektywistycznych zagadek i psychodelicznych wizji. Dzięki technologii VR możemy zanurzać się w umysłach innych postaci i przeżywać kluczowe momenty z ich przeszłości. Każda taka podróż jest fragmentem większej układanki – wspomnienia, surrealistyczne obrazy i pozornie absurdalne sceny łączą się w narracyjną mozaikę, która może przypominać koszmar, z którego nie sposób się obudzić.
Gra nieustannie balansuje między rzeczywistością a iluzją, prowadząc nas przez zmieniające się otoczenia – od realistycznych biurowców, przez pokoje przesłuchań, po surrealistyczne krajobrazy z figurami bez twarzy i ulicami pełnymi ludzi z telewizorami zamiast głów. Możemy też doświadczać retrospekcji, spotkać tajemniczą lekarkę z papierosem w dłoni, a nawet przeżywać wspomnienia z dzieciństwa naszego bohatera.
Choć początkowo wydaje się, że mamy do czynienia z klasycznym walking symulatorem, gra szybko zaskakuje nagłymi zmianami w rozgrywce. Czasem eksplorujemy, używamy identyfikatorów i otwieramy szuflady z tajemniczymi fiolkami, innym razem rozwiązujemy zagadki logiczne lub uciekamy przed groteskowymi istotami. Możemy też natknąć się na bonusowe figurki kolekcjonerskie ukryte w specjalnych skrzynkach, do których dostęp wymaga rozwiązania zagadki – ale mamy tylko jedną szansę, inaczej skrzynka pozostaje zamknięta na zawsze.
Rzuć okiem: Split Fiction – recenzja gry. Jednak da się zrobić coś kreatywnego
Co ważne, w grze nie znajdziemy klasycznej walki. Zamiast tego KARMA stawia na budowanie napięcia i niepokój poprzez eksplorację oraz interakcję ze światem. Zagadki są wymagające, często oparte na subtelnych wskazówkach, a niektóre momenty mogą przywodzić na myśl sceny rodem z Silent Hill.
Pod względem graficznym KARMA zachwyca swoją różnorodnością. Światło i cień odgrywają kluczową rolę w budowaniu nastroju, a przejścia między różnymi stylami wizualnymi potrafią być szokujące. Czasem trafiamy do monochromatycznej przestrzeni z geometrycznymi kształtami, by po chwili znaleźć się w żywej, malarskiej scenerii skąpanej w wschodzącym słońcu. W pewnym momencie na niebie pojawiają się wieloryby, w innym – groteskowe monstra wyciągają ku nam swoje zdeformowane ręce.
Świetnie dopełnia to ścieżka dźwiękowa, która potrafi zarówno podkreślić atmosferę grozy, jak i wprowadzić w nostalgiczny nastrój. Głos lektora dodaje realizmu emocjonalnym scenom, sprawiając, że wyznania postaci brzmią autentycznie i poruszająco.
Dodaj komentarz