Kompletnie nieznany – recenzja filmu. Tymoteusz Nudziarz

Timothee Chalamet w ostatnich latach bawi się w aktorskie bingo. Skrupulatnie odhacza kolejne pozycje, jakie powinien mieć w swoim portfolio wielki aktor. Tym razem jego wybór padł na rolę biograficzną, a dokładniej Boba Dylana. Czy jednak Kompletnie nieznany nawiąże do innych dobrych kreacji artysty?

Przenosimy się Nowego Jorku początku lat sześćdziesiątych XX w. USA żyje epoką popularnością muzyki folk, która stanowi jedną z osi przechodzących przemian kulturowych. Kompletnie nieznany skupia się na postaci pewnego 19-latka, który przybywa do West Village wyposażony jedynie w gitarę i ogromny talent. W momencie przekroczenia granic miasta zaczyna się jego droga ku wielkości na muzycznej scenie.

Nie będę ukrywać, że jestem ogromnym fanem filmowych biografii muzyków. Nie ważne, czy znam dorobek artysty, czy nie zawsze chętnie wybieram się, żeby poznać na ekranie losy danego wykonawcy lub zespołu. Powiem więcej, jestem nawet świadomy wszelkich wad związanych z tego rodzaju filmami. Taki seans wiąże się niemalże z postawieniem swojego rodzaju pomnika artyście, unikając przy tym wszelkich plam na biografii. Fakt, coraz częściej spotykamy się ze śmielszym wgłębieniem w poszczególne historie albo pewną zabawą formą, czego przykładem jest Better Man, czy popularniejszy RocketmanKompletnie nieznany to produkcja, która może i nie zaskakuje swoim pomysłem, ale muszę przyznać, że Mangoldowi udało się nieco skruszyć monument Boba Dylana.

Rzuć okiem: Wicked – recenzja filmu. Grande Ariana. Cynthia też!

Może zacznijmy od najistotniejszej wady całej produkcji, czyli głównego bohatera. Wiadomo, że biografie zazwyczaj się skupiają na nieco ekscentrycznych postaciach, które wręcz swoją obecnością nas elektryzują. Często również twórcy podążają drogą pełną przeszkód, jakie muzyk miał na swojej drodze, żeby tylko uwidocznić, jak to ciężką pracą można osiągnąć sukces. Kompletnie nieznany w tej materii jest totalnie inny. Bob Dylan, choć jest wielkim artystą, to jako bohater filmu jest niesamowicie nudny. Przez większość filmu na dobrą sprawę snujemy się od scenerii do scenerii, od bohaterów do bohaterów, oglądając protagonistę podczas dialogów i koncertów. Ma się wrażenie, jakby sam Dylan nie był główną osią fabuły, a raczej stanowił środek, przez który obserwujemy zachodzące dookoła zmiany, a ważniejszu momentami zdaje się Pete Seeger (w tej roli cudowny Edward Norton), czyli początkowo mentor Boba.

Dodatkowo Bob Dylan to był (może i jest) okropny buc. Z każdą kolejną chwilą na ekranie ciężko go zwyczajnie polubić. Wszystkich dookoła traktuje okropnie. Każdy na jego drodze jest jego narzędziem, żeby móc osiągać kolejne stopnie w swojej karierze. Dosłownie mam wrażenie, że jego odbiór w tym filmie ratują jedynie licznie grane piosenki oraz sam Timothee Chalamet nadający swoją wrodzoną niewinnością trochę ciepła postaci.

Zobacz również: Sonic 3: Szybki jak błyskawica – recenzja filmu. Czy to John Wick?

kompletnie nieznany
kadr z filmu

Idąc dalej, warto zwrócić uwagę na to, co się tutaj dzieje z postaciami drugo/trzecioplanowymi. Już wcześniej wspomniałem o Petem Seegerze, ale to nie tylko on odciska swoje ważne piętno w tej historii. Na ekranie możemy zobaczyć Elle Fanning oraz Monice Barbaro wcielające się w sympatie Boba Dylana. Przy nich widać jeden z głównych mankamentów filmów Mangolda, czyli źle prowadzone postacie kobiece. Po raz kolejny panie w historii męskiego muzyka są jedynie śmieciami, którymi protagonista może sobie pomiatać. One z pozoru świadome swojej roli w życiu swojej miłości, niby się buntują i stawiają granice, ale nadal wracają do niego na pierwsze lepsze wezwanie pełne nadziei, że tym razem będzie inaczej. Proszę mi tu nie wmawiać, że miłość wszystko wybaczy – ONE SĄ PO PROSTU NAPISANE JAKO GŁUPIE. Obserwuje się na ekranie to z ogromnym bólem. Szkoda jedynie talentów obu aktorek.

Rzuć okiem: Sztuka Pięknego Życia – recenzja filmu. Sztuką to jest zrobić film

Nadal jednak ciężko mi powiedzieć, żeby Kompletnie nieznany był złym filmem. Mangoldowi udało się stworzyć film, który skrupulatnie odhacza wszystko, co powinna mieć w sobie biografia. Ba, nawet udaje się pokazać, że Bob Dylan nie jest idealnym człowiekiem, który ma ogromny talent, cudowny charakter i zero plam na honorze. Wywalane na nas są jego wszelkie wady, co sprawia, że dostajemy po prostu pełnoprawną postać, a nie chodzący pomnik. Ogromnym plusem jest też sama gra Chalamet i jego wokal. Tak dobrze przeczytaliście, tutaj słyszymy, jak sobie Tymek śpiewa wszystkie piosenki i robi to naprawdę dobrze. Można więc powiedzieć, że to jego kolejna dobra rola.

Kompletnie nieznany to może nie jest wybitny przykład kina biograficznego, ale jest jeden element, który robi bardzo dobrze. Otóż obserwując kolejne poczynania Boba Dylana w zmieniającym się świecie, z przyjemnością obserwuje się reakcje ludzi na drogę, jaką podąża rynek muzyczny. Wydaje się, jakby Mangold oglądał Rejs, gdyż publiczność na koncertach odbiera muzykę w następujący sposób – (…) mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. To jest maksyma, która może mieć swoje miejsce dosłownie w każdej artystycznej epoce poszczególnych gatunków. Obserwowaliśmy to w hip-hopie, kiedy pojawił się trap i to samo robili fani folku w latach 60. XX wieku.

https://linktr.ee/flowpop

Kompletnie nieznany – Ocena

Kompletnie nieznany – Ocena
6 10 0 1
Kompletnie nieznany jest solidnym filmem biograficznym z jednym poważnym problemem – głównym bohaterem. Nadal pomimo nużącego i budowatego Boba Dylana produkcja potrafi wciągnąć, kiedy jesteśmy świadkami wielkich zmian.
Kompletnie nieznany jest solidnym filmem biograficznym z jednym poważnym problemem – głównym bohaterem. Nadal pomimo nużącego i budowatego Boba Dylana produkcja potrafi wciągnąć, kiedy jesteśmy świadkami wielkich zmian.
6/10
Total Score

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *