LINA, jedna z tegorocznych występujących w tegorocznym konkursie Debiuty w Opolu, zaprezentowała swój debiutancki mini album zatytułowany Po Tobie zapach. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowej gwiazdy na polskim rynku muzycznym?
Choć osobiście do wszystkich tych telewizyjnych festiwali podchodzę z lekkim przymrużeniem oka, to muszę przyznać, że postać LINY mnie zaintrygowała. Nie wiem do końca, z czego to wynikało, ale z pewnością sam występ zachęcił mnie do czekania na jej album zatytułowany po jednym z singli Po Tobie zapach.
Teraz, niemalże 3 tygodnie po premierze muszę przyznać, że moje oczekiwania były jak najbardziej słuszne. Po Tobie zapach to zwyczajnie dobry album skutecznie wprowadzający nową bohaterkę na salony polskiego popu. Sama LINA bez skrupułów wchodzi tutaj jak po czerwonym dywanie. Już otwierająca Supernova jest swoistym zaproszeniem do muzycznego świata artystki. Ciężka, wręcz dusząca atmosfera przez większość utworu, którą nagle rozluźnia niezwykły sampel. Ten schemat powiela się niejednokrotnie, gdyż możemy go jeszcze spotkać na przykład w Deszczach. Niby proste zagranie, wręcz oklepane, ale zostało to tu doprowadzone do naprawdę dobrego poziomu. Wszystko za sprawą umiejętnego mieszania popu z bardziej elektronicznymi brzmieniami. Flagowym przykładem jest wspomniany już wcześniej utwór Deszcze, ale i mocno housowa Fantazja. Wyjątkami na albumie są Ty i Ja, gdzie usłyszymy LINĘ w rock-popowych melodiach, czy skromne, balladowe Po Tobie zapach z towarzyszącą artystce gitarą.
Rzuć okiem: Dominika Płonka – Dominika Daniela – recenzja albumu
Wszystkie te elementy składają się na muzyczną postać, która w przebojowy sposób wchodzi we wszystkie ramy aktualnego popu, balansując pomiędzy nieco mroczniejszymi, mocniejszymi brzmieniami, a tanecznym, wręcz sielankowym klimatem. Ciężko mówić tu o jakiejś rewolucji, ale czy to zabiera jakąkolwiek przyjemność z obcowania Po Tobie zapach? Absolutnie, nie.
Jedyne, czego mógłbym się czepić przy okazji mini albumu Po Tobie zapach, to prezentowane w przeciągu całej płyty teksty. W przypadku słów LINY na tym albumie muszę przyznać, że pomimo solidności mam z nimi mały problem. Z jednej strony wokalistce umiejętnie udaje się opowiadać o miłości i życiowych problemach. Ba, nawet zabiera nas w podróż, której celem jest odnaleźć samego siebie. Jednakże słuchając kolejnych wersów już któryś raz, mam lekki dysonans, gdyż brak mi tu tego błysku i charyzmy prezentowanych nawet w samym wokalu. Tak, jakby postać sceniczna i liryczna totalnie się od siebie różniły. Nie wpływa to w pojęciu ogólnym na pozytywny odbiór całości albumu, gdyż nadal można tu mówić o pewnej solidności i ciekawości. Jednakże, cierpi tu moje osobiste zaangażowanie w ten album.
Dodaj komentarz