Miłość, śmierć i roboty – sezon 4, czyli w skrócie: technologia, trauma i transcendencja w najlepszym wydaniu
Czwarty sezon uznanej antologii Miłoścć, śmierć i roboty udowadnia, że nawet po kilku latach i ponad trzydziestu zrealizowanych odcinkach seria nie traci na świeżości ani odwadze. Wręcz przeciwnie – najnowsza odsłona pokazuje, że formuła krótkiej animowanej antologii może być nadal fascynującym polem do eksperymentów wizualnych, narracyjnych i tematycznych.
Po raz kolejny dostajemy zestaw historii, które w zaledwie kilku minutach potrafią wywołać emocje, zmusić do refleksji i pozostawić z poczuciem zachwytu lub niepokoju. Sezon 4, choć skromniejszy objętościowo niż niektóre poprzednie, stawia na jakość i intensywność. Każdy z odcinków opowiada własną, zamkniętą historię. Od brutalnych, quasi-mitologicznych opowieści, przez dystopijne wizje przyszłości, aż po niemal poetyckie medytacje o istocie życia.
Rzuć okiem: Projekt UFO – bezspojlerowa recenzja serialu. Nie patrz w górę PRL Remix ft. Netflix

Od strony wizualnej czwarty sezon ponownie zachwyca. Różnorodność stylistyk, zastosowanie technik animacyjnych – od klasycznego 2D, przez stylizowane 3D, po fotorealistyczne CGI – robią piorunujące wrażenie. Największe emocje wywołują te segmenty, w których twórcy umiejętnie łączą estetykę z tematyką. Tam, gdzie forma służy przekazowi, a nie tylko efektowi. Szczególnie wyróżniają się odcinki, w których gra światłem, ruchem i kolorem buduje napięcie bez użycia zbędnych słów.
Tematycznie sezon 4 jest najmroczniejszy z dotychczasowych. Dominuje w nim pesymizm wobec technologii, samotność bohaterów oraz refleksja nad granicami moralności i świadomości. Niektóre historie opowiadają o traumie, inne o zderzeniu człowieka z niepojętym, jeszcze inne – o dehumanizacji w erze post-człowieczeństwa.
Nie brakuje też klasycznych dla serii akcentów: ironicznego humoru, satyry społecznej, brutalnej przemocy oraz zaskakujących point. Jednak w tym sezonie więcej jest refleksji niż fajerwerków – co może niektórych zaskoczyć, ale działa na korzyść całości.
Nadal jednak to sezon dojrzalszy, bardziej stonowany, ale też głębiej rezonujący emocjonalnie. Fani szybkich zwrotów akcji i efektownej przemocy mogą poczuć niedosyt, ale wszyscy, którzy cenią narracyjną odwagę, eksperyment formalny i niebanalne pytania o przyszłość ludzkości – będą zachwyceni.



Dodaj komentarz