Mistrzowie Quidditcha – recenzja gry. Droga ta mobilka…

Hej! Gracie jeszcze w nową grę ze świata Harrego Pottera pt. Mistrzowie Quidditcha? O kurczę, ja też nie.

Na początku września spełnił się sen entuzjastów świata magii i czarodziejstwa. W końcu po 21 latach od Mistrzostw Świata w Quidditchu ukazał się nowy tytuł oscylujący wokół piłki na miotłach. Wielu fanów od dawna czekało na taką produkcję. W szczególności patrząc na to, że możliwość porzucania kaflem została graczom odebrana w Dziedzictwie Hogwartu. Szkoda jedynie, że od 2003 roku rynek się rozwinął, a ludzie dalej nie wiedzą, jak się zabrać za ten fikcyjny sport.

Zacznijmy od rzeczy, które mogą oburzyć największych wielbicieli Harrego Pottera, czyli zasad rozgrywki. Twórcy gry Mistrzowie Quidditcha postanowili nieco zamieszać w lore i dostosowali regulamin do growych realiów. Kluczowy Złoty Znicz, który w oryginalnych książkach mógł drastycznie zmienić wynik meczu, od teraz wart jest tylko 30 punktów. Zmiana zrozumiała, gdyż ma na celu uniknięcie sytuacji, w której jeden gracz nagle odwraca losy całego meczu. Wyobrażam sobie rzesze graczy, którzy skarżą się na niesprawiedliwy balas gry, gdyby utrzymać tradycyjną rolę skrzydlatej kulki.Oprócz tego, aby wygrać, drużyna musi zdobyć 100 punktów, albo jak najwięcej przed końcem regulaminowego czasu. Chociaż ten system jest bardziej zbalansowany, w praktyce sprawia, że gra staje się bardziej chaotyczna, a wiele rozgrywek nie dostarcza poczucia kontroli nad wynikiem. Rola Złotego Znicza, choć mniej wpływowa, nadal wydaje się frustrująca dla graczy, którzy spędzają większość meczu próbując go złapać, ignorując resztę akcji na boisku.

Rzuć okiem: Star Wars Jedi: Ocalały – recenzja portu na PS4

mistrzowie quidditcha
źródło: Steam

Gra pozwala wcielić się w różne role, takie jak szukający, pałkarz, obrońca, czy ścigającym. Co ciekawe, jedna osoba może zmieniać role w trakcie meczu, co teoretycznie dodaje elastyczności, ale w praktyce powoduje jeszcze większy chaos. Często zdarza się, że gracze ignorują mniej “ekscytujące” role, takie jak obrońca, co prowadzi do braku równowagi w rozgrywce.

Rzeczywiście, najwięcej frajdy dostarcza rola ścigającego, która pozwala skupić się na zdobywaniu punktów, podczas gdy pałkarze są świetnym sposobem na rozładowanie frustracji, gdyż możemy raz po raz uderzać przeciwników. Jednakże, role te wymagają wprawy i znajomości mechanik gry, co może być trudne dla nowych graczy, szczególnie że samouczek trwa aż 30 minut.

Rzuć okiem: Star Wars Outlaws – recenzja gry. Hate-playing is a thing?

Pod względem wizualnym gra nie rozczarowuje, ale i nie zachwyca. Lokacje takie jak Hogwart czy Nory Weasleyów są dobrze odwzorowane, a modele postaci mają przyjemny, kreskówkowy styl. Niestety przypomina ona nieco produkcje mobilne. Projekt postaci, interfejs, menu wszystko przypomina tytuł żywcem wyciągnięty ze Sklepu Play. Fakt, trafią się obrońcy, którzy powiedzą, że przecież Fortnite też ma taką charakterystykę, ale przypomina, że gigant battle royale trafił również na telefony. Komentatorzy również pozostawiają wiele do życzenia, wydają się mało zaangażowani w to, co dzieje się na boisku, co psuje atmosferę meczu. Na szczęście, ścieżka dźwiękowa, choć nieoryginalna, jest przyjemnym remiksem klasycznych motywów muzycznych serii.

Mistrzowie Quidditcha cierpią jednak najbardziej na brak głębi w samej rozgrywce. Choć mamy dostęp do różnych trybów, takich jak mecze kariery czy PvP, po kilku godzinach gra zaczyna nużyć. Mimo wielu kosmetycznych dodatków i ulepszeń, które można odblokować, brakuje większej różnorodności w zadaniach, a tryb kariery szybko staje się monotonny. Ba, grając solo nie musimy brać udziału de facto w meczu, nasza drużyna wygra to za nas.


Parę słów od Pawła…


Albo to jest taka se gra, albo jestem już za stary. I skłaniałbym się raczej ku tej drugiej opcji. Ja to ogólnie nie gram jakoś wybitnie dużo, gamer ze mnie przeciętny z lekkim wskazaniem na “kiepski”. Niemniej po Mistrzów Quidditcha sięgnąłem z dużą ciekawością, bo do potterowego uniwersum pałam gorącą miłością.

Pierwsze wrażenia? Jak najbardziej pozytywne. Tutorial, choć przydługawy, okazał się całkiem pomocny i nie ma co ukrywać – wyczerpujący temat. Przeprowadza gracza przez wszystkie z 4 pozycji, którymi podczas meczu należy operować i robi to naprawdę dobrze. Gorzej, jak już przychodzi do samego meczu. Nie zrozumcie mnie źle, nie znaczy to że jest jakiś problem z gameplayem i mechanikami w grze. Problem jest ze mną – ja po prostu momentami nie ogarniam co się dzieje. Jest szybko, dużo, intensywnie – całość ma taki lekko frtnite’owy vibe (również graficznie) i ja się chyba jednak nie odnajduję.

Marzą mi się rozgrywki 6 vs. 6, gdzie każdy prowadzi sobie swoją postać przypisaną do jednej pozycji, bo nawet przełączenie się między dwoma w 3 vs. 3 bywa niełatwe. Po za tym za “połowę” gry odpowiadają wtedy boty, co też nie jest najlepszym rozwiązaniem. Podsumowując – to całkiem dobra zabawa, w którą jestem słaby i której, chyba, nie umiem docenić. Dla mnie takie 6/10, aczkolwiek kilka zmian w trybie online i rozbudowa singla mogłyby tę ocenę podnieść.


https://linktr.ee/flowpop

Mistrzowie Quidditcha – Ocena

Mistrzowie Quidditcha – Ocena
6 10 0 1
Harry Potter: Quidditch Champions miał szansę stać się solidnym tytułem dla fanów uniwersum, ale ostatecznie nie spełnia pokładanych w nim nadziei.
Harry Potter: Quidditch Champions miał szansę stać się solidnym tytułem dla fanów uniwersum, ale ostatecznie nie spełnia pokładanych w nim nadziei.
6/10
Total Score

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *