Nasz mały sekret – recenzja filmu. Lohan od święta

Nasz mały sekret to w skrócie święta pełne tropów, ale totalnie bez magii.

Sezon świąteczny w pełni, a na ekranach pojawia się kolejna propozycja z Lindsay Lohan w roli głównej. Po Falling for ChristmasIrish Wish nadszedł czas na Nasz mały sekret – film, który stara się wpisać w klimat bożonarodzeniowy, ale ostatecznie ginie w gąszczu znanych schematów i nijakich postaci.

W filmie poznajemy Logana, który organizuje niespodziewaną imprezę pożegnalną dla swojej dziewczyny Avery. Ich związek staje przed problemem, gdyż kobieta wyjeżdża do Londynu. W desperacji, by ją zatrzymać, mężczyzna oświadcza się, ale słyszy „nie”. Rozczarowany i zły, kończy związek w gniewie. Po dziesięciu latach oboje mają nowych partnerów i planują święta z ich rodzinami. Ku swojemu zaskoczeniu odkrywają, że ich partnerzy są rodzeństwem, a oni spędzą Boże Narodzenie razem pod jednym dachem. Postanawiają zachować w tajemnicy swoją wspólną przeszłość, co prowadzi do serii komicznych i emocjonalnych perypetii.

Zobacz również: Spotkajmy się w przyszłe święta – recenzja filmu. Kto by pomyślał, że Pentatonix jeszcze istnieje

nasz mały sekret
kadr z filmu

Nasz mały sekret od początku stawia na sprawdzone tropy. Mamy klasyczną opowieść o miłości, rodzinnych dramatach i obowiązkowym świątecznym chaosie. Niestety, zamiast uroku, film oferuje kolejne klisze, które widzieliśmy już setki razy. Bohaterowie są płascy i mało przekonujący, a ich losy trudno śledzić z jakimkolwiek zaangażowaniem. Choć Lindsay Lohan jako Avery wnosi do filmu odrobinę ciepła i uroku, jej partnerzy ekranowi – Ian Harding i Jon Rudnitsky – wypadają blado i trudno zdecydować, któremu z nich w ogóle kibicować.

Największym atutem filmu jest Kristin Chenoweth jako Erica, apodyktyczna teściowa z piekła rodem. Jej charyzma i humor przyciągają uwagę, a każda scena z jej udziałem wprowadza odrobinę świeżości do tego przewidywalnego obrazu. Niestety, poza nią, komedia nie ma wiele do zaoferowania.

Niektóre momenty, takie jak scena z THC, przekraczają granice absurdu, oferując widzom niezamierzoną rozrywkę. Choć takie epizody mogą wywołać śmiech, nie wystarczają, by uratować film przed monotonią. Scena u weterynarza, pełna nonsensu, wyróżnia się jako moment tak głupi, że aż zabawny.

Nasz mały sekret  próbuje być wszystkim naraz, a w efekcie nie jest niczym szczególnym. Brakuje jej oryginalności, która wyróżniłaby ją na tle innych świątecznych filmów. Nie można jednak zaprzeczyć, że dla fanów tego gatunku film może być lekką, choć nijaką rozrywką. Tropów i świątecznego klimatu nie brakuje, ale brakuje magii, która sprawia, że wracamy do ulubionych filmów co roku.

https://linktr.ee/flowpop

Nasz mały sekret – Ocena

Nasz mały sekret – Ocena
4 10 0 1
Nasz mały sekret to film, który raczej zniknie w tłumie innych świątecznych produkcji. Chociaż Lindsay Lohan i Kristin Chenoweth starają się tchnąć w niego trochę życia, reszta obsady i przewidywalny scenariusz nie pomagają stworzyć czegoś, co zapadnie w pamięć. Jeśli szukasz czegoś lekkiego do obejrzenia przy kubku gorącej czekolady, film może spełnić swoją rolę.
Nasz mały sekret to film, który raczej zniknie w tłumie innych świątecznych produkcji. Chociaż Lindsay Lohan i Kristin Chenoweth starają się tchnąć w niego trochę życia, reszta obsady i przewidywalny scenariusz nie pomagają stworzyć czegoś, co zapadnie w pamięć. Jeśli szukasz czegoś lekkiego do obejrzenia przy kubku gorącej czekolady, film może spełnić swoją rolę.
4/10
Total Score

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *