New World: Aeternum – wrażenia z bety

Czy warto czasami zrobić krok w tył? Na to pytanie musieli sobie odpowiedzieć ludzie z Amazon Games. New World: Aeternum, czyli nowa wersja pierwszego MMORPG od ludzi Bezosa właśnie ruszyła z otwartą betą dla graczy. Dzięki uprzejmości polskiego wydawcy miałem możliwość sprawdzić Nowy Świat trochę wcześniej.

Czy New World był jakimś ogromnym hitem? I tak, i nie… W momencie premiery trzeba przyznać, że tytuł cieszył się ogromną popularnością, bo jakby nie patrzeć to było tak duże przedsięwzięcie Amazon Games. Miał być murowany hit i przez chwilę był. Ba, podstawowa wersja gry nadal cieszy się stałą populacją graczy, ale to zdecydowanie za mało dla wielkich ambicji. Tak powstał New World: Aeternum, który zaprasza do zabawy również graczy konsolowych.

Od pierwszych chwil powala nas klimat. Pieść nowej przygody, która swoją żeglarską charakterystyką buduje w nas poczucie wzięcia udziału w fascynującej historii. Cała sielanka szybko się kończy, kiedy okazuje się, że nasz Nowy Świat w postaci wyspy Aeternum to istne piekło na ziemi. Rozprzestrzeniająca się zaraza, hordy zombie, potwory i aura czarnej magii to tylko początek naszych problemów. Tu pojawiamy się my, niczego nieświadomi żeglarze, którzy z miejsca stają się swoistą nadzieją na lepsze jutro.

Rzuć okiem: Black Myth: Wukong – recenzja gry. Poradnik Jak spełniać obietnice?

Warto sobie odpowiedzieć na pytanie: Co beta New World: Aeternum ma do zaoferowania? Na szczęście całkiem dużo. Twórcy nie boją się wrzucić gracza od razu w wir pojedynków i eksploracji. Brak tu typowego powolnego wprowadzenia, czy przyjemnego poradnika. Z wejścia dostajemy walkę na płonącym statku, co buduje napięcie i poczucie, że każda chwila ma znaczenie. Walka jest przyjemna, choć nie można tu powiedzieć o żadnej rewolucji, czy zabawy formą, ot typowa struktura pojedynków dla MMO. w tym miejscu mógłbym jedynie zarzucić, że specjalne ataki wyglądają dosyć przeciętnie. Biorąc maga żywiołów, spodziewałem się spektakularnych umiejętności, a mam wrażenie, że nie zauważyłbym różnicy, gdyby nagle ogień zamieniono na strzałę i łuk. Jednak po kilku godzinach poczucie wizualnej nudy podczas ataku zniknęło i wsiąkłem w świat.

Właśnie świat jest największą zaletą New World: Aeternum. Cały ten kolonizacyjno-konkwistadorski vibe jest niesamowicie zaraźliwy i zwyczajnie wciąga. Strona audiowizualna jest wykonana na bardzo wysokim poziomie, a prawdziwą perełką są pojawiające się, co jakiś czas cutscenki – jedne robione na silniku gry, a inne w formie przyjemnej animacji. Chce się odkrywać tytułową wyspę i patrząc na mapkę, jest co odkrywać.

Rzuć okiem: Star Wars Outlaws – recenzja gry. Hate-playing is a thing?

Dodatkowym atutem wielkości Aeternum jest fakt, że tytuł kładzie mocny nacisk na survival. Mamy sporo możliwości craftingu z wykorzystaniem różnych narzędzi. Możemy pozyskać niezbędne surowce z wielu źródeł, które są na wyciągnięcie ręki. Chcesz jeść? W każdej chwili możesz wyciągnąć wędkę i niczym w Red Dead Redemption 2 połowić nad jeziorkiem. W ostateczności jak za daleko uciekniesz od najbliższej wioski, masz w ekwipunku zestaw do budowy obozu.

Wszystkie wspomniane elementy składają się na jedną istotną rzecz w MMO, czyli levelowanie. Nie jestem osobiście wielkim fanem tego typu tytułów, ale muszę przyznać, że New World: Aeternum potrafi sprawić ogromną frajdę samym sposobem podejścia do nabijania poziomów w różnych sferach rozgrywki. Cała konstrukcja jest żywcem wzięta z gier Bethesdy, z czego najoczywistszym przykładem dla mnie był Skyrim. Jednakże tutaj początkowe tempo wbijania kolejnym leveli zostało umiejętnie podkręcone, żebyśmy my, gracze mogli się tym zachłysnąć i wciągnąć. Good move Amazon, good move.

Czy chętnie powrócę do Aeternum? Jak najbardziej! Będę z niecierpliwością wyczekiwał premiery ostatecznej wersji gry, a Wam, póki co polecam sprawdzić otwartą betę!

https://linktr.ee/flowpop

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *