WOLSKA – wokalistka, multinstrumentalistka, autorka tekstów, kompozytorka wróciła po roku od swojego debiutu za sprawą utworu Mewy na Bemowie. Tuż przed okrągłą rocznicą od wydania WOLSKIEJ udało mi się złapać artystkę i chwilę porozmawiać. Efekty naszej pogawędki znajdziecie poniżej.
Krystian Błazikowski (KB): Od niedawna na twoim Instagramie można obserwować, że dużo zmian zachodzi u Ciebie z nowym singlem i fryzurą na czele. Jak tam u Ciebie, jak się czujesz?
W: W skrócie dużo się u mnie dzieje. Mam sporo projektów przed sobą, o których nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Co do zmian, to faktycznie sporo ich zaszło w szczególności w mojej głowie. Miała na to wpływ moja pierwsza płyta WOLSKA, która sprawiła, że zaczęłam myśleć o tym, czego ja chcę w życiu. Spojrzałam na siebie i otaczającą mnie rzeczywistość z innej perspektywy.
Rzuć okiem: Myślę, że będzie jak zawsze – czyli zaskakująco. Wywiad z zespołem Hypnosaur
KB: Jak już wspomniałaś o swoim debiutanckim albumie, to właśnie na nim mogliśmy usłyszeć Ciebie, jak stawiasz się w roli obserwatora i narratora twoich tekstów. W jakiej roli Ty się lepiej czujesz?
W: Od zawsze chciałam, żeby słuchacz odnalazł część siebie w moich tekstach. Na początku w swoich piosenkach lubiłam stawiać się w pozycji obserwatora, bo uważam, że ludzie i różnice pomiędzy nami od zawsze były niesamowitym źródłem inspiracji i wiedzy. WOLSKA sprawiła, że teraz zaczęłam pisać więcej o sobie. Słuchając płyty, widzę, ile zmian we mnie zaszło. W szczególności moje teksty są odważniejsze.
KB: Czy my, ludzie jesteśmy dobrym obiektem do obserwacji?
W: Myślę, że jak najbardziej. Od zawsze mnie ciekawiło, jak jesteśmy od siebie różni. Każdy z nas ma swój temperament i to, co może dla mnie być błahostką, dla Ciebie stanie się powodem do nerwów. Właśnie takie ciekawostki sprawiały, że chętniej stawiałam siebie w pozycji obserwatora. Dodatkowo w czasie pisania tekstów do albumu WOLSKA sama określiłabym się mianem people pleasera, czyli osoby, która chce zadowalać innych, przedkładając potrzeby innych nad własne, więc to też sprawiło, że teksty obserwacyjne były czymś dla mnie naturalnym. Nie czułam, że kogoś zainteresują moje myśli i uczucia i taka perspektywa była dla mnie bezpieczna.
Rzuć okiem: Najlepsze albumy muzyczne 2023 roku – TOP10 w Polsce
KB: Łączysz swoje obowiązki artysty z pracą, jako nauczyciel. Czy takie życiowe połączenie nie daje Ci wyjątkowej możliwości do obrania innej perspektywy?
W: Tak, od niedawna znowu zostałam nauczycielką muzyki. Moją misją jest indywidualna pomoc w rozwoju pasji oraz umiejętności moich podopiecznych. Pracuję nie tylko z dziećmi, choć czuję, że od zawsze lepiej się z nimi rozumiałam i nie skromnie powiem, że mam moc wzbudzania ich sympatii. Każde zajęcia są osobnym, wartościowym doświadczeniem. Dużo rozmawiam z dziećmi, dorosłymi o ich uczuciach, bolączkach, czasem zajmuje nam to więcej niż sam śpiew. Często są oni również moimi recenzentami, bo chętnie dzielę się z nimi tym, co robię. Powrót do pracy sprawił, że inaczej podchodzę do pisania swoich tekstów, bo zwyczajnie nie mam na to tyle czasu. Mój telefon jest pełen notatek z pomysłami na piosenki, wśród których znajdziemy również zainspirowane słowami moich uczniów.
Rzuć okiem: Wolnością jest ciekawość siebie. Wywiad z Julitą Zielą Zielińską
KB: Czy codzienna praca zmieniła hierarchię twoich celów?
W: Nie, nadal moim głównym celem jest granie koncertów. Jednakże bycie nauczycielem sprawia mi dużo radości i przyjemność. Ekscytuje się na samą myśl o kolejnym spotkaniu z moimi uczniami. Mam 24 lata i czuję, że przede mną jest szereg możliwości, na które może zbraknąć mi czasu, więc robię to, co lubię, a jak tylko poczuję, że się męczę lub przestaje mi się podobać, to natychmiast z tego zrezygnuje. Napędzam się pozytywami.
KB: Czy takie podejście do życia przekłada się na twoje teksty?
W: Dokładnie tak. Piszę o tym, co lubię, a nie o tym, co muszę. Cenię sobie wolność i swobodę w swoich tekstach. Dodatkowo teraz czuję, że lirycznie się rozwijam, co daje mi pozytywnego kopa. Nie mogę się doczekać, co z tego wyjdzie.
KB: Mieliśmy już próbkę tego, co nas czeka, bo niedawno premierę miał twój nowy singiel Mewy na Bemowie. Jak wyglądała praca nad utworem i o czym on opowiada?
W: Mewki początkowo miały inny tytuł, bo miały nas zabrać na Mokotów, z którym jestem związana. Padło jednak na Bemowo, by wprowadzić element sprzeczności, bo jakby nie patrzeć znajduje się najdalej od Wisły. Sama uważam, że tytuł Mewy na Bemowie brzmi też po prostu lepiej. Nie lubię naprowadzać słuchacza na przekaz swoich piosenkach. W wielkim skrócie opowiada o początku relacji, gdy jesteśmy pogrążeni w radości i widzimy świat przez różowe okulary, mimo “znaków od losu” sugerujących, że nie wszystko jest idealne, często ignorujemy je, skupiając się tylko na pozytywnych aspektach relacji. Wiem, że pierwszy odsłuch utworu sprawi wrażenie wiosennej, świeżej miłostki. Nie ukrywam też, że ten tekst był od jakiegoś czasu ze mną, a sama piosenka ostatecznie została nagrana ponad rok temu. Nie czułam Mew przy WOLSKIEJ, a teraz stały się poniekąd łącznikiem między przeszłością a teraźniejszością.
Rzuć okiem: Muzykę traktuje jako autoterapię. Wywiad z Maćkiem Starnawskim
KB: Czym dla Ciebie był album WOLSKA?
W: Przede wszystkim sprawdzeniem samej siebie i tego, jak ludzie przyjmą moją twórczość. Nie miałam, jakichś wygórowanych oczekiwań. Pamiętam, że w momencie premiery płyty czułam jednocześnie ekscytacje oraz przerażenie. Spełniło się moje marzenie i nie wiedziałam, co dalej. Bałam się, że po promocji płyty – występach, wywiadach – przyjdzie cisza. Nie chciałam skończyć na jednej. Teraz mija rok od premiery WOLSKIEJ i nadal nie wierzę, że to się stało.
KB: Czy jest coś, co chciała byś dziś powiedzieć tamtej WOLSKIEJ z czasu wydania albumu?
W: Cokolwiek się stanie, bądź z siebie dumna. Nie wahaj się, bo zawsze tego chciałaś. Opowiadaj swoje historie. Nie musisz się zmieniać. Na koniec najważniejsze i najtrudniejsze – bądź sobą.
Dodaj komentarz