Good morning, Sir! W ogrodzie już wszystko zostało przygotowane, zapraszam panów na małe zawody w krokieta. Panie mogą udać się za Hrabiną Cavendish na partyjkę wista. Oh, Państwo Fairchild, jakże wspaniale, zaiste! Proszę tędy, panicz i panna Cavendish, dzieci Barona, już na Państwa czekają w północnej bibliotece.
Oto w połowie XIX wieku cztery niegdyś czcigodne rody znów stają przed niepowtarzalną szansą na odzyskanie dawnej pozycji. Familie Cavendish, York, Ponsonby oraz Asquith, każda z młodymi kawalerami oraz pannami na wydaniu, stają w pełne intryg i romansów szranki. Otóż do rezydencji wdowy hrabiny Fairchild, Alderley Hall, wprowadza się dotknięte tragedią rodzeństwo, Charles oraz Elizabeth. Młodzi, piękni, bajecznie bogaci i samotni. Kot nie chciałby zyskać ich przychylności
Obsesje to tytuł w zgrabny sposób łączący deckbuilding, worker placement i kafelkowy rozwój posiadłości. Do zabawy może zasiąść od 1 do 4 graczy w wieku powyżej 14 lat. W zależności od liczby osób przy stole rozgrywka może potrwać od 30 do 90 minut.
(bardzo) krótko o zasadach
Obsesje składają się z określonej odgórnie liczby rund, 16 lub 20 (w wariancie długiej rozgrywki). W ich trakcie gracze będą rozgrywali swoje tury, które zasadniczo polegają na wykonywaniu tych samych kroków raz za razem, za wyjątkiem pasowania i rund awansów.
Kluczowymi elementami zabawy są kafle usprawnień (czyli rozwój posiadłości), karty gości (deckbuilding) oraz służba (worker placement). Większość rund polega na organizowaniu przyjęć, które przynoszą środki pieniężne, reputację czy nowych gości, których na te przyjęcia “zapraszamy”. Tura gracza polega na wybraniu jednego z posiadanych usprawnić i przygotowaniu eventu. Należy spełnić wymagania w postaci odpowiedniego służącego, który pomoże w organizacji, oraz wybrać właściwych gości. Każdy kafelek informuje graczy, kto może skorzystać z danej atrakcji i tak np. na partyjkę w wista udają się jedynie damy. W następnym kroku możemy zebrać wszystkie przysługi, czyli bonusy za zrealizowane przyjęcie w postaci np. punktów reputacji, pieniędzy czy nowych kart gości.
Inaczej wyglądają jedynie rundy awansów. To właśnie wtedy dowiemy się, który z graczy zdobył przychylność Fairchildów, a w nagrodę otrzyma wybraną kartę i dołączy do swojej puli gości. Po za tym otrzymuje się jeszcze dodatkowe punkty lub bonusy do wykorzystania w trakcie rozgrywki. Awanse rozpatruje się na podstawie kart sentymentów. Określają one jakim rodzajem usprawnień obecnie interesuje się rodzeństwo.
Wykonanie
Wiem, że gra wywołuje raczej mieszane uczucia, ale mi się naprawdę, wizualnie, podoba. Zwłaszcza karty gości, który robią fajny klimacik “zdjęciami” z epoki i krótkimi opisami postaci. Pozwala to budować swoistą narrację podczas rozgrywki i dodaje immersji, co bardzo przypadło mi do gustu. Obsesje robią wrażenie już na etapie unboxingu. Każdy ród dostaje swoje własne, bardzo ładne dedykowane pudełko (łącznie jest ich na przyszłe dodatki), dodatkowo znajdują się jeszcze dwa duże pudełka na pozostałe elementy gry. Wygląda to bardzo ładnie i naprawdę ułatwia setup. Do tego jeszcze dochodzi jeszcze duży materiałowy worek na kafle, który też sprawia wrażenie jakościowego i solidnego.
Nie ma się w sumie za bardzo czepiać, wizualnie podejdzie albo nie, mi akurat się podoba, chociaż ma to taki troszkę oldskulowy vibe. Elementy są raczej solidne, dobrze wykonane, bez większych, rzucających się w oczy mankamentów. Jedyne co, to poprawiłbym czytelność na planszetkach (komadach) graczy – do opisu przebiegu tury wybrano raczej mało fortunny font, ale to już trochę czepialstwo.
Wrażenia z rozgrywki
Bardzo chciałem, żeby gra mi się spodobała, bo jestem absolutnie zachwycony tematem. Fakt, że ten wiktoriański klimat jest i w samym wykonaniu i w mechanice gry naprawdę raduje moje serce. Tym bardziej, że Obsesje to po prostu bardzo dobra gra jest. Jest w niej właściwie wszystko to, co lubię, czyli nieskomplikowane zasady, całkiem dynamiczna rozgrywka i spore pole do kombinowania. W niektórych partiach można naprawdę nieźle zmęczyć szare komórki, chociaż faktem jest, że dużo robi szczęśliwy dociąg kart. Losowość może nie zabija rozgrywki, ale niewątpliwie na nią wpływa, bo kart nie dobieramy z jakiegoś ogólnego rynku, jak to często w deckbuildingach wygląda, tylko z odpowiedniego stosu. Nie raz trafiają się przez to goście zupełnie niepotrzebni lub wręcz przeszkadzający w zabawie.
Mniej ta losowość wpływa na kafle usprawnień, bo tutaj już mamy wspólny rynek, który możemy kontrolować. Zastosowano też bardzo fajny manewr z odblokowaniem kolejnych pól w określonych rundach. Wtedy wszystkie niskopoziomowe usprawnienia lądują razem, podobnie jak te dotyczące służby. Sprawia to, że na rynku jest po prostu ciekawszy wybór i bardzo mi się to podoba.
Rzuć okiem: Planszówkowe TOP 2023 roku!
Sama rozgrywka w Obsesje zazwyczaj przebiega raczej płynnie. Mimo nieco skostniałej formy, jaką przybiera instrukcja, to po przebrnięciu przez nią i doczytaniu niektórych kwestii w glosariuszu nie powinno być problemów z wyjaśnieniem zasad innym graczom. Rozegranie dwóch, maksymalnie trzech rund wystarcza, żeby wszyscy gracze przy stole załapali o co chodzi, a potem idzie już naprawdę sprawnie. Dwuosobowe czy solo partie zamykałem w pół godzinki, nawet w 4 osoby zdarzało nam się nie wyjść poza 60 minut. Mimo tego rozgrywka jest satysfakcjonująca i stymulująca. Jak już przy instrukcji jesteśmy, to nie można pominąć jednego fantastycznego drobiazgu. Twórcy, na podstawie rozegranych partii, przygotowali wykres rozkładu punktów w poszczególnych kategoriach. Niesamowicie ułatwia to zabawę początkującym i w przeciwieństwie do wielu innych gier pierwsze partie nie są rozgrywane zupełnie po omacku.
Świetnie się bawiłem w każdym składzie osobowym, również podczas partii solowych. Mam wrażenie, że przy tym jak gra jest skonstruowana liczba graczy nie wpływa jakoś szczególnie mocno na jej przebieg. W gruncie rzeczy oznacza to, że najlepiej bawić się we dwójkę, bo zwyczajnie jest najkrócej.
Dodaj komentarz