Czy w czerwcu dostaliśmy kandydata na płytę roku w polskim hip-hopie? Po odsłuchu Era47 myślę, że jak najbardziej.
Oki w ciągu swojej 5 letniej kariery nie raz udowodnił, że ma na siebie pomysł i skutecznie go realizuje. Ciepło przyjęte płyty, udział w projekcie club2020 zaprezentowały nam artystę, który poprzez trap i ogólnie pojęty newschool niesie coś więcej niż generyczne utwory, czy radiowe hity. Nie inaczej jest przy okazji ERA47, który jest jednym z najbardziej spójnych albumów w polskim hip-hopie ostatnich lat.
Od pierwszych dźwięków powala jakość przygotowanych na potrzeby tego albumu bitów. Po raz kolejny łatwo usłyszeć, że na polu producenckim Polska może poszczycić się światowej klasy ekspertami z atutowym na czele. ERA47 to album, który nie w żaden sposób nie męczy. Nie usłyszymy tu niepotrzebnych przeciągnięć, smętów, które sztucznie by wydłużały przesłuchanie całości. Zachowano tu odpowiednią dynamikę przez całą płytę, a to właśnie zasługa producentów i samego Okiego. Raper stał się tu jednością z warstwą muzyczną. Ma się poczucie dzięki temu, że zdjęcie wokali na potrzeby instrumentala wpłynęłoby negatywnie na odbiór utworu. Słychać to, chociażby na PUK PUK PUK, mogącym posłużyć za przykład dla młodych artystów chcących bawić się w trap. Dalej można usłyszeć sporo inspiracji twórczością Schollboy Q, czy Tylera, The Creator, a fajnym dodatkiem jest housowy duecik z Soblem w ILE LAT? Nadal jednak moim faworytem jest JEREMY SOCHAM, czyli banger totalny.
Rzuć okiem: ScHoolboy Q – Blue Lips – recenzja płyty
Choć z pozoru trap głównie trzyma się dobrej nawijki z mocnym bitem, to nadal można na melodie przełożyć sporo lirycznego dobra. Tutaj można powiedzieć, że też tak jest. Oki na ERA47 nie robi z siebie jednostki wybitnej, czy też tzw. self-made’a. Podąża raczej drogą skryby z Asterixa i Obelixa: Misja Kleopatra i raz po raz udowadnia, że wszystko zawdzięcza ludziom, którzy podali mu pomocną dłoń… (kusi zasytować całość monologu). NIEWOLNIK skierowany jest do fanów. JESTEŚMY ZA MŁODZI to z kolei powrót do lat dzieciństwa rapera i wspomnienie relacji z tamtych lat. Fakt, pomimo lirycznych ambicji znajdą się tu lekko gówniarskie teksty, ubogacające album w spore dawki crindżu. Choć osobiście należę do hejterów podejścia byle dobrze brzmiało, to cholera na tym bicie z wszystkimi adlibami i dodatkowymi elementami wszystkie głupotki zanikają.
Dodaj komentarz