Raz co jakiś czas pojawia się seria filmów, w których główna bohaterka zakochuje się w typowym bad-boyu. Było już 50 Twarzy Greya, 365 dni, Trzy metry nad niebem i choć to ostatnie było wręcz kultowe wśród dziewczyn z mojego rocznika, to nadal nie można tego określić mianem arcydzieła. Podobną drogą podąża Piękna Katastrofa, która doczekała się sequela.
Wracamy do Abby i Travisa dosłownie parę chwil po zakończeniu fabuły pierwszej części. Nasi zakochani balują w Vegas, co kończy się, jak w takich przypadkach bywa, spontanicznym ślubem. Niestety nie mają czasu zbytnio myśleć o swoich uczynkach, bo muszą uciekać przed Bennym, groźnym mafiosem. Postanawiają więc połączyć miesiąc miodowy z ucieczką i wyruszają do Meksyku. Co może pójść nie tak? Jak się okazuje całkiem dużo. Film otwiera scena, w której Abby i Travis przesiadują u księdza na swojego rodzaju terapii małżeńskiej, więc pierwsze dwa akty są zwyczajną retrospekcją. Przed ojcem duchownym nie lada wyzwanie – wytrzymać do końca tej historii.
Rzuć okiem: Dziewczyna Influencera – recenzja filmu. Pierwsze było jajko…

Piękna katastrofa 2 jest produkcją zepsutą w niemalże każdym elemencie głównej osi fabuły. Od początku małżeństwo torpeduje swoją relację toksycznym zachowaniem i irracjonalnymi decyzjami. Nawet jeśli niektóre czyny mają nieść element humoru, to po prostu nie działa. Większość żartów jest zwyczajnie crindżowa i odtwórcza. Czy Abby umie tak pić, żeby nie rzygać na Travisa? No chyba nie. Niestety to wszystko przekłada się również na postacie drugoplanowe, co sprawia, że brakuje tego, co jeszcze broniło pierwszą część, czyli chemia pomiędzy bohaterami.
Potrafi być jeszcze gorzej, bo każda decyzja podejmowana przez naszą główną czwórkę sprawia, że ich się po prostu nie da lubić. Toksycznie zazdrosny Travis, torpedująca związek Abby, niesłuchająca swojego chłopaka America i inwigilator Shepley – nie bierzcie z nich przykładu. Choć jakby tak pomyśleć nawet nie mamy czasu przejąć się ich czynami. Każda zmiana, jaka zachodzi tutaj dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wątek z Bennym, powodem ucieczki do Meksyku, rozwiązuje się dosłownie w jedną minutę, a czekamy na to cały film. Wszystko to się składa na film pełen półśrodków, crindżu i antypatycznych bohaterów.
No dobra, ale czy Piękna Katastrofa 2 ma w sobie coś dobrego? O dziwo tak. Podczas seansu będziemy świadkami wieczoru kawalerskiego Travisa z udziałem jego braci. Dostajemy tu pokaźną dawkę humoru i akcji niczym z American Pie. Na tle reszty wypada to świetnie i nie ukrywam, że nawet kilka razy udało mi się uśmiechnąć. Kto wie, może stonersko-imprezowy spin-off o braciach byłby lepszy pomysłem?
Dodaj komentarz