Pirinha – recenzja filmu. Spieszmy się kochać dzieciństwo

Tekst powstał we współpracy z LFF. Publikacja niesponsorowana.

Kiedy ostatnio Wam się zdarzyło oglądać jakiś film z Wysp Zielonego Przylądka? Kiedyś w ogóle pomyśleliście, że może to być kierunek waszej kinowej eskapady? Na oba pytania osobiście odpowiadam przecząco, ale dzięki Lubelskiemu Festiwalowi Filmowemu miałem możliwość poznać ten egzotyczny świat w filmie Pirinha

Wiem, że kino afrykańskie nie jest zbyt popularne w Polsce. Zapewne czytając ten tekst, spodziewacie się produkcji niemalże amatorskiej, która tylko próbuje coś udawać, że wie co robi. Nic bardziej mylnego, bo Pirinha w aspekcie scenariusza jest dziełem niesamowicie ambitnym. Produkcja zabiera nas w podróż z młodą kobietą przez zakamarki jej podświadomości do odnalezienia siebie i pogodzenia się z przeszłością. W czasie swojej podróży napotka istoty z rdzennego folkloru, których bała się za dziecka, ale również wróci myślami do chwil spędzonych z babcią.

Rzuć okiem: Lubelski Festiwal Filmowy 2024 – parę słów ode mnie o sekcji pełnometrażowej

pirinha

Zaciekawiłem Was? Nic dziwnego, bo na papierze jest to produkt ambitny, choć zdecydowanie nie można tu mówić o żadnej rewolucji, czy idealnej produkcji. Bo niestety Pirinha pomimo swoich górnolotnych założeń cierpi na nieuleczalną chaotyczną chorobę. Zacznijmy od tego, że w żaden sposób nie dostajemy informacji, z czym będziemy się tu mierzyć, spotykać. Film otwiera scena, w której główna bohaterka budzi się w środku nocy z duszącym atakiem paniki. Nagle przeskakujemy do lasu, w którym protagonistka idzie z drugą kobietą i trzymają się za ręce. Pierwsza myśl to oglądamy film o związkach homoseksualnych na Wyspach Zielonego Przylądka. Niestety moja koncepcja nie trafiła nawet blisko ostatecznej wizji twórców. Dalej już w momencie, kiedy w ręce jednej z kobiet trafia zdjęcie, przeskakujemy do jakiegoś domu, w którym babcia sobie gotuje liście eukaliptusa. Dopiero w tym momencie możemy faktycznie układać sobie kolejne elementy tej układanki.

Rzuć okiem: Kochasz mnie? – recenzja filmu. Odpowiedź nie jest taka prosta

pirinha

Brak w tej produkcji takiego jasnego postawienia punktu, o czym faktycznie jest Pirinha, a nawet jak twórcy nie chcieli dawać nam gotowego schematu, to mogli przynajmniej nazwać postacie, co nieco by nam pomogło ustalić wszelkie relacje. Jasne łatwo ogarnąć, że babcia to babcia i wnuczka to wnuczka, ale nadal dopiero pod koniec filmu ogarnąłem, kim jest druga kobieta w lesie. Mój przebłysk świadomości jednak nie wpłynął na moje odczucia po przebytej w tym filmie podróży. Na pewno nie pomaga w tym strona techniczna całego dzieła, gdyż jest ona mocno ograniczona. Nie dostajemy tu jakichś wyjątkowych montaży, pracy z kamerą, co wymagającego widza może irytować, ale ostatecznie nie wpływa to znacząco na odbiór całości.

Nadal pomimo tych wszystkich scenariuszowych głupotek był to pozytywny seans. Pirinha to swoista laurka do czasów dzieciństwa, kiedy to naszym największym problemem było czy pójdziemy gdzieś ze znajomymi lub będziemy mogli się pobawić. Ba, nawet nasze lęki są często po prostu irracjonalne. Wierzymy w postacie mityczne, wymyślone, które z biegiem lat są wypierane przez obawy dnia codziennego. Niestety te chwile szybko przemijają, a my doceniamy je dopiero po czasie. Jednakże najgorsze, co może się stać, to kiedy ktoś nam odbierze te chwile beztroski. Czy wtedy małe dziecko będzie w stanie zrozumieć, że prawdziwym potworem potrafi być człowiek, a nie jakiś stwór z wierzeń? Takie chwile zostają z nami na całe życie i dopiero jako dorośli świadomie możemy zmierzyć się z konsekwencjami krzywdzących wydarzeń.

https://linktr.ee/flowpop

Pirinha – Ocena

Pirinha – Ocena
6 10 0 1
Produkcja prosto z Wysp Zielonego Przylądka to zdecydowanie film warty uwagi. Pomimo swoich scenariuszowych niedociągnięć można tu mówić o przyjemnym seansie, który zostawia w świadomości widza poczucie przebytej podróży ku pogodzeniu się z przeszłością i przemijającym czasie.
Produkcja prosto z Wysp Zielonego Przylądka to zdecydowanie film warty uwagi. Pomimo swoich scenariuszowych niedociągnięć można tu mówić o przyjemnym seansie, który zostawia w świadomości widza poczucie przebytej podróży ku pogodzeniu się z przeszłością i przemijającym czasie.
6/10
Total Score

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *