Mam to szczęście, że moja żona lubi planszówki. Tak sobie więc pomyślałem, że gry, w które najczęściej gramy we dwójkę, będą w sam raz do do TOPki na walentynki.
Nie wszystkie wymienione tutaj tytuły to gry typowo dwuosobowe, ale wszystkie w tym wariancie sprawdzą się znakomicie. Są rzeczy cięższe, lżejsze, bardziej i mniej rywalizacyjne. Mamy szerokie horyzonty i lubimy naprawdę dużo gier. Skupię się jednak na tych, które na stole lądowały najczęściej w ostatnich miesiącach.
10. SERIA DICE THRONE
Nie jest to mój numer jeden gier pojedynkowych, ale tak wspólnie z żoną to chyba właśnie Dice Throne lubimy najbardziej. Świetna kombinacja kart i kości z wykorzystaniem banalnie prostej mechaniki klasycznej gry w kości. Jednak przy tej prostocie to naprawdę emocjonująca zabawa i chociaż rzadko wygrywam, to zawsze bawię się znakomicie.
Na ten moment zostawiliśmy sobie w kolekcji tylko dwa marvelowe pudełka, ale tych ośmiu bohaterów to nadal sporo możliwych kombinacji.
DICE THRONE w serwisie Planszeo.pl
9. 7 CUDÓW ŚWIATA POJEDYNEK
Dwuosobowa wersja klasyka, która sama po latach stała się klasykiem. Bruno Cathala i Antonio Bauza zrobili z, moim zdaniem, dość przeciętnej gry coś naprawdę świetnego. Zresztą nazwisko pierwszego autora jeszcze się tu pojawi i to w podobnym kontekście.
Kawał naprawdę ciekawego draftu, o którym wielu wcześniej myślało, że to się tak nie da. Że do draftu to trzeba kilku osób, żeby to miało ręce i nogi. Okazuje się, że jednak nie, wystarczy położyć karty na stole zamiast trzymać je w rękach. Oczywiście mocno upraszczam, ale trzeba przyznać, że to przykład świetnego i bardzo dobrze przemyślanego designu.
Oczywiście miałem już okazję zagrać w nową, według wielu lepszą wersję gry osadzoną w Śródziemiu. Dla mnie jednak stary, dobry Pojedynek pozostaje numer jeden w tej serii.
7 CUDÓW ŚWIATA: POJEDYNEK w serwisie Planszeo.pl
8. TERRAFORMACJA MARSA / TERRAFORMACJA MARSA: EKSPEDYCJA ARES
Kochamy z żoną Terraformację. Przez jakiś czas jednak nie lądowała ona na stole tak często, jakbyśmy tego chcieli. Powód dość prozaiczny – czasami ciężko wygospodarować trzy godzinki na zabawę kartonikami i plasticzkami. Na ratunek przyszła nam Ekspedycja Ares, która z mózgiem robi niemalże to samo, ale dużo szybciej i dynamiczniej, dostarczając prawie tyle samo satysfakcji. Wersja kościana też jest całkiem spoko, ale nie znalazła aż takiego uznania w oczach mojej żony. O, jeszcze appka jest! Też niezła.
TERRAFORMACJE MARSA w serwisie Planszeo.pl
7. DZIEDZICTWO: TESTAMENT DIUKA DE CRECY
Jak ja żałuję, że ta gra nie ma już żadnego wsparcia wydawcy! Chyba jedna z najbardziej niedocenionych przez graczy planszówek w Polsce. Na szczęście ukazał się przynajmniej ten jeden dodatek, ale gra ma taki potencjał! Wciąż uwielbiamy do niej wracać, rozgrywka zawsze przynosi dużo satysfakcji, a tworzenie kolejnych mezaliansów potrafi być dość zabawne.
DZIEDZICTWO: TESTAMENT DIUKA DE CRECY w serwisie Planszeo.pl
6. PARKI
PARKI to zdecydowanie TOP naszych najładniejszych gier. Ilustracje amerykańskich parków narodowych z serii Fifty-Nine Parks Print Series to coś wspaniałego. Każda jedna mogłaby zawisnąć na ścianie w formie plakatu.
Na szczęście PARKI nie tylko wizualnie i wydawniczo trzymają wysoki poziom. Gra, mimo prostych mechanik i łatwych do przyswojenia zasad potrafi być naprawdę emocjonująca. Co prawda z mojej, „gamerskiej” perspektywy, warto dołożyć sobie rozszerzenia, bo zdecydowanie jest wtedy więcej grania w graniu. Rośnie ilość możliwości, decyzyjność etc. Podstawka jednak sama w sobie zapewnia mnóstwo doskonałej zabawy.
5. SPLENDOR: POJEDYNEK
Splendor stał się kolejną ofiarą trwającej od jakiegoś czasu „duelizacji” wszystkiego. Tak jak przy 7 Cudach wydawało się to mieć sens tak Splendor… wszyscy zadawaliśmy sobie to samo pytanie – po co?! Wiadomo o co chodzi, jak nie wiadomo o co chodzi, ale ostatecznie okazało się, że to nie jest takie zwykłe odcinanie kuponów. Pojedynek jest po prostu znacznie lepszą i ciekawszą od pierwowzoru grą! Dołożenie planszy zmieniło całą dynamikę rozgrywki i, mimo losowości, dało graczom dużo większą decyzyjność. W końcu mam Splendor, do którego autentycznie lubię co jakiś czas usiąść!
SPLENDOR: POJEDYNEK w serwisie Planszeo.pl
4. ZAMKI TOSKANII
Jak autor Zamków Burgundii robi nową grą z zamkami w tytule, to oczekiwania są kosmiczne. Jak finalnie dzieło okazuje się sporo lżejsze i prostsze od pierwowzoru, to jednak traci zainteresowanie graczy. A szkoda! Chociaż pierwsze Zamki Felda dzisiaj są ogromnym klasykiem, to w mojej ocenie te z Toskanii też zasługują na odrobinę miłości. Historia tej gry jest w ogóle zabawna, bo kupiłem sobie oba tytuły w pakiecie podczas jakiejś super promocji. Celem oczywiście było posiadanie Zamków Burgundii. Jednak to Zamki Toskanii, dzięki swojej przystępności i przyjemności płynącej z rozgrywek częściej lądują na naszym stole.
ZAMKI TOSKANII w serwisie Planszeo.pl
3. LEŚNE ROZDANIE
Prosta karciana w budowanie lasu, a ile satysfakcji! Kombinacji i możliwości zdobywania punktów co nie miara, trzeba naprawdę sporo partii żeby wszystko odkryć. Jak już jednak przyjdzie taka myśl, że gra nie ma nic więcej do zaoferowania, to całe na biało wjeżdżają rozszerzenia! Jeszcze więcej drzew, zwierząt, krzewów i punktowych kombosów. No świetne to jest. Mechanika zagrywania podwójnych kart jako tylko jednej z dwóch opcji jest rewelacyjna. Dzięki temu gracz jest ciągle zaangażowany, myśli, kombinuje, szuka optymalnych rozwiązań. Największy minus, czyli liczenie punktów, też udało się w końcu opanować całkiem sprawnie działającą papką, więc przyjemność z zabawy tylko rośnie.
LEŚNE ROZDANIE w serwisie Planszeo.pl
2. CAPITAL
Czemu ta gra nie jest wznawiana?! Tak prosta, tak elegancka! Jeszcze ta piękna okładka autorstwa Tytusa Brzozowskiego! No pozostają tylko oby i aby, bo Capital jest doskonałym tytułem w swojej kategorii wagowej. Stosunkowo lekka, ale sprytna gra kafelkowa z mechaniką draftu, który świetnie spisuje się w rozgrywkach dwuosobowych. Budowanie dzielnic jest bardzo przyjemne, fajne twisty mechaniczne sprawiają że nie ma miejsca na nieprzemyślane ruchy i trzeba się trochę nagłówkować. A instrukcja ma dwie strony! Dla wszystkich miłośników stolicy pozycja obowiązkowa.
CAPITAL w serwisie Planszeo.pl
1. NA SKRZYDŁACH
Świat dzieli się na tych, co uwielbiają Na skrzydłach i tych, co „nie rozumieją fenomenu”. My wpisujemy się zdecydowanie w tę pierwszą grupę, chociaż jakbym miał tak konkretnie wskazać dlaczego to ciężko powiedzieć. Na skrzydłach podoba mi się jako całość, jako doznanie intelektualno-wizualne. Od tego pudełka bije jakieś takie ciepło, to jest moja planszówkowa strefa komfortu. Każda partia, czy wygrana czy przegrana, daje mi dużo radości i satysfakcji. Chyba najbardziej podoba mi się taki swoisty balans poziomu trudności. Nie jest to typowy gateway, ale nie potrzeba planszowego doświadczenia żeby to ogarnąć i się dobrze bawić. To trochę jak zabawa w ornitologa – nawet jak się nie znasz, to siedzenie w lesie z lornetką nadal jest świetnym sposobem na chillout.
NA SKRZYDŁACH w serwisie Planszeo.pl
Jeżeli macie na walentynki planszówkowe plany, to koniecznie się nimi z nami podzielcie w komentarzach! Może to będzie coś z tej listy? Może Arkana Miłości? ;> Pamiętajcie tylko, żeby kochać się nie tylko od święta!
Dodaj komentarz