Rauha to nowa pozycja wydawnictwa GRRRE Games, którego nakładem ukazała się m. in. ciepło przyjęta w Polsce gra Nidavellir. Po oba tytuły sięgnęła krakowska Galakta, ale czy czy Rauha powtórzy sukces krasnoludów?
Rauhę stworzył francuski duet – Johannes Goupy (Oryszalk) i Theo Riviere (Pętla). Grę przeznaczono do zabawy w 2 do 5 osób powyżej 10 roku życia, a rozgrywka powinna zająć około 45 minut. Gracze wcielają się w potężnych szamanów mających za cel przemienienie swojego świata. Tak przynajmniej twierdzi pudełko, bo raczej nie da się tego odczuć podczas zabawy. Ale po kolei!
O zasadach słów kilka
Rauha to naprawdę prosta gra, czego najlepszym dowodem jest instrukcja. Zasady, razem z przykładami, udało się zamknąć na zaledwie 4 stronach, całkiem nieźle napisanych zresztą. Lektura więc jest na tyle krótka, że nie będę za bardzo skupiał się na zasadach. Możecie przeczytać je TUTAJ.
Celem, jak na euro przystało, jest zdobycie jak największej liczby punktów zwanych energią życiową. Mamy na to dwie ery, każda składa się z 2 rund podzielonych na 3 tury. Ergo każdy gracz ma do wykonania 12 ruchów. Tury zostały podzielone na 5 kroków, z czego pierwszy rozgrywany jest symultanicznie, a kolejne w ustalonej kolejności zależnej od liczby punktów.
W ramach przygotowania rozgrywki gracze otrzymują plansze z jałowymi ziemiami Rauhy, które w kolejnych rundach będą zapełniane życiem. Na środku leży główna plansza, będąca przede wszystkim torem punktów. Wokół rozmieszczone są boskie istoty, na których pomoc mogą liczyć gracze spełniając konkretne wymagania. pozostaje jeszcze przygotować kafle satelit. Te są rozmieszczane pomiędzy graczem, zawsze skierowane tak, aby po swojej lewej stronie każdy miał symbol księżyca, a po prawej gwiazdki. Na tych kafelkach lądują karty biomów, najpierw I poziomu, od 3 rundy zamieniane na II poziom. W pobliżu lądują surowce.
Rzuć okiem: Biały Zamek – recenzja gry planszowej. 白鷺の宮廷へようこそ
Przebieg rozgrywki jest bardzo prosty. Na początku gracze dobierają karty z określonego kafelka satelity i wybierają jedną, którą zagrają lub odrzucą. To dzieje się symultanicznie, od kolejnego kroku przechodzi się w tryb pojedynczego rozpatrywania kroków. Jak wspomniałem, kartę można albo umieścić na swojej planszy – zgodnie z jej wymaganiami i po opłaceniu ewentualnego kosztu. Można też się jej pozbyć i dostać kryształy lub zarodnik. Pierwsze są podstawową walutą, drugie służą do aktywacji kart pomiędzy rundami.
W kolejnym kroku należy sprawdzić, czy można zaprosić boską istotę, a zasada jest prosta – trzeba posiadać 3 te same symbole zwierząt lub biomów w jednym rzędzie. Następnie aktywuje się totem i moce istot. Totem to znacznik, który wskazuje, która aktualnie tura której rundy jest rozgrywana. Odpalane są wszystkie karty z rzędu lub kolumny, przy której znajduje się totem. Co trzy tury następuje dodatkowa faza punktacji, w której aktywowane są wszystkie karty z zarodnikami.
To tak naprawdę jest większość zasad, a w instrukcji znajdziecie ich rozwinięcie i dokładniejsze wyjaśnienie.
Wykonanie
Zanim o samej rozgrywce, to kilka słów o tym jak gra wygląda. No i jak dla mnie, to niestety bardo przeciętnie. Nie ma w niej nic porywającego i przyciągającego uwagę. Może po za samymi totemami, które mają fajne, żywe kolory i ciekawe kształty. Tak po za tym Rauha w tej warstwie wizualnej jest zwyczajnie nieciekawa, szaro-beżowa, nieco ponura i po prostu nudna. Ilustracje boskich istot też mi się nie podobają za bardzo i tak jak te od biomów mają przynajmniej jakieś kolory, to boskie zwierzęta są nie tylko nieładne, ale też wyprano je zupełnie z kolorów.
Wykonanie elementów natomiast jest bardzo ok. Karty nie są za cienkie, kartonowe elementy i drewniane znaczniki solidne. Nie bardzo odpowiada mi główna plansza, bo ten tor punktowy bywa nieczytelny, trochę za dużo się dzieje i jest za ciasno. Reasumując – no niestety nie podoba mi się to, jak gra wygląda.
Rzuć okiem: Obsesje – recenzja gry planszowej. Bridgertonowie ale to planszówka
Rozgrywka
Niestety, nie tylko wygląd gry mi się nie podoba. chociaż może to troszkę za dużo powiedziane, tak od razu że nie podoba, ale co tu dużo mówić, rozgrywka też mnie nie porwała. Po lekturze instrukcji miałem bardzo pozytywne odczucia i jakieś oczekiwania, bo ogólnie lubię takie proste i sprytne gierki. Niby jest tu wszystko, co powinno mi przypaść do gustu. Z każdą kolejną partią zaczynałem jednak mieć wrażenie, że ciągle robię to samo. Nawet nie chodzi o to, że wykonywane czynności są mało różnorodne. Tu wszystko zdaje się być mało różnorodne. Wiele kart albo się powtarza albo ma jakiś zbliżony wariant, a ja nie mogę się pozbyć wrażenia, że ciągle robię dokładnie to samo.
Nie podoba mi się też zupełnie mechanika kropel wody. Chciałbym móc budować sobie swój świat po swojemu, ale woda zmusza mnie do ciągłego kontrolowania poczynań przeciwnika i dobierania takich kart, które pozwolą mi wciąż być w grze. Wspomniana mechanika odnosi się do symboli kropel, które znajdują się na kartach czy na jednej z boskich istot. Podczas punktowania pomiędzy rundami gracze porównują liczbę tych ikon z graczem, który ma ich najmniej i dostają punkty zgodnie z tabelą, a ich liczba jest zależna od różnicy między graczami.
To nie jest tak, że Rauha jest grą zepsutą, bo ona działa bardzo sprawnie. Jest szybka, dynamiczna, ale chyba spodziewałem się czegoś bardziej wymagającego i ciekawszego. Może to wynikać poniekąd z tego, jak gra wygląda oraz z samego tematu. A ten jest po prostu zupełnie pretekstowy i bez żadnego znaczenia dla zastosowanych mechanik. Moglibyśmy równie dobrze układać karty z truskawkami i jagódkami. No i też taka forma draftu nie do końca mi odpowiada. Zdecydowanie wolę, jak karty podróżują między wszystkimi graczami, przez co ten wybór jest zawsze szerszy. Tutaj jesteśmy ograniczeni jedynie do dwóch stosów kart.
Dodaj komentarz