Sabrina Carpenter, znana przede wszystkim z hitu Espresso, który zdominował lato, wydała nowy album Short n’ Sweet. Choć jej przebój był świeżym powiewem w popie, płyta jako całość nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań.
Espresso wyróżnia się dzięki energetycznemu rytmowi reggae, elektryzującym gitarom w stylu Italo Disco i błyskotliwym wersom. Sprawia to, że utwór jest pełen życia i humoru. Niestety, reszta albumu nie dorównuje temu poziomowi. Zamiast kontynuować tę pełną werwy ścieżkę, Carpenter eksperymentuje z różnymi stylami. Dostajemy tu mieszkankę od country-popowych melodii po akustyczne ballady przypominające twórczość Taylor Swift, a nawet syntezatorowe brzmienia lat 80.
Warto jednak docenić te kilka mocnych punktów albumu. Please Please Please to kolejny świetny utwór, w którym Carpenter zabawnie igra z country-popem, a Taste to dynamiczna piosenka o skomplikowanych relacjach, w której artystka nie boi się być odważna i szczera. Fani spekulują, że utwór może odnosić się do relacji Sabriny z Shawnem Mendesem i jego powrotem do Camili Cabello.
Rzuć okiem: Post Malone – F-1 Trillion – recenzja albumu
Z drugiej strony, album cierpi na brak spójności. Carpenter często sięga po technikę pół-śpiewu, pół-mówienia, co z czasem staje się nużące. Choć niektóre piosenki, jak Bed Chem czy Dumb & Poetic, oferują zabawne i błyskotliwe teksty, to jednak w kontekście całego albumu wydają się one przejaskrawione i sztuczne.
Z jednej strony można docenić chęć eksperymentowania formą muzyczną, czy tekstową. Nadal jednak przy okazji Short n’ Sweet ma się poczucie grania na bezpiecznych nutach i nieco gówniarskich tekstach. Sabrina raz po raz szarżuje nasze uszy prostackimi wersami. Niestety, ale po dobrym Espresso, czy Please Please Please pokazuję, że hity to nie dobre ucho artystki, a jedynie wypadek przy pracy.
Dodaj komentarz