Hej! Słyszeliście nową muzykę od sanah? Tak, to znowu ona i zaprezentowała nowy album o tytule Kaprysy!.
Pozwolę sobie przeprosić za nieco ironiczny wstęp, ale nie sposób nie zauważyć, że polska artystka w ostatnich latach w pojedynkę zapełnia większość audycji radiowych i playlist Spotify. Z jednej strony cały czas o sobie przypomina i wydaje banger za bangerem, ale z drugiej można mieć tego lekki przesyt. Mi się w pewnym sensie udało od tego uciec, bo od czasów poetyckiego albumu zwyczajnie uciekłem od twórczości sanah i dzięki temu do jej najnowszej płyty Kaprysy! usiadłem z czystą głową.
Najnowszy album jednej z najpopularniejszych polskich wokalistek jest niewątpliwie pozycją ciekawą, ale jednocześnie miałką. Kaprysy! powstały z fascynacji twórczością Paganiniego i przenosi się to też na warstwę muzyczną. sanah niczym włoski wirtuoz prezentuje swoje teksty na różnorodnych, pełnymi niespodzianek melodiach, które pokazują jej artystyczną elastyczność. Popowe melodie są uszlachetniane klasycznymi elementami skrzypiec, czy pianina w Sad i Nimbostratus. W Pańskie łzy to woda wokalistka udanie prezentuje się na brzmieniach rodem z współczesnego R&B. Spietruszam przenosi stylistyke doo wop na polskie podwórko. Słodkiego miłego życzę przywodzi na myśl twórczość Lorde z Royals na czele. Dodatkowo mamy tu również spory akcent country w postaci Wiśta Wio!, w którym słychać inspirację Amy McDonald. Nawet usłyszymy zalążek jodłowania w Fafarafa.
Rzuć okiem: Beyonce – COWBOY CARTER – recenzja płyty
Dodatkową atrakcją są na Kaprysy! są występy gościnne, których może nie ma dużo, ale warte są sprawdzenia. W Pańskie łzy to woda usłyszymy Vito Bambino śpiewającego fragment Deszcze niespokojne. Niespodzianką jest też udział Dawida Podsiadło, który swoim głosem dodaje głębi do O miłości .
Niestety podczas odsłuchu albumu miałem poczucie, jakby sanah postawiła wyłącznie na atrakcje. Sama artystka przez różnorodność muzyczną postanowiła zabawić się również swoim wokalem. Racja, nie raz jej to wychodziło, ale niejednokrotnie jest tego przesyt i wpływa negatywnie na dykcje wokalistki. Przy Kaprysy! warto zauważyć, że teksty sanah utraciły ten swój specyficzny błysk. Faktycznie miejscami jest dużo dojrzalej i poważniej, jak w Śrubka, gdzie wybrzmiewa femistyczny statement. Nadal jednak przy tych radośniejszych, rytmicznych utworach ciężko znaleźć wersy, które by zaskakiwały, jak to artystka miała w zwyczaju.
Dodaj komentarz