Sobel wydał niedawno swój drugi solowy album. W ZWIĄZKU Z MUZYKĄ zdecydowanie zmieni moje zdanie o artyście na dłuuugi czas.
Zastanawialiście się kiedyś, co mówią osoby w konfesjonale podczas spowiedzi? W takim razie podczas odsłuchu W ZWIĄZKU Z MUZYKĄ niejednokrotnie poczujecie się, jakbyście podsłuchali intymną rozmowę księdza z Soblem. Najnowszy album artysty powstał z potrzeby serca, gdyż stanowi on swojego rodzaju świadectwo osoby, która wygrała ze swoim nałogiem. W przypadku rapera mowa o uzależnieniu od marihuany. Stąd raz po raz usłyszeć można nawiązania do różnych określeń tegoż zielonego narkotyku. Wszystko to by pokierować nas do jednego konkretnego wniosku – muzyka w końcu jest na pierwszym miejscu w hierarchii Sobla.
Od pierwszych chwil wydaje się, że artysta zwyczajnie odzyskał radość z robienia muzy, jednocześnie stając się swoim własnym terapeutą. Na albumie raper może się wykrzyczeć w trapie, pobawić się w popie i uderzyć w zadumę podczas ballad. Cóż mogę powiedzieć, pomimo nieustającego snucia się po gatunkowych charakterystykach Sobel zwyczajnie nie chybia. Jednakże, to głównie zasługa świetnego teamu producenckiego na albumie. Wśród ludzi zza konsolety można wymienić: Deemza, Czarnego HiFi, SHDOWa, i pracującego przy większości utwór Magierę. W szczególności ten ostatni pokazuje, że rozumie się z Soblem doskonale. Nie boi się zabrać artystę do świata muzycznego brudu w trapowym PINKY RINGI, na funkowo-popowy parkiet w JAK MAM TO NAZWAĆ, czy w aurę traumy i samoakceptacji w NIECH BOLI. Dalej nie jestem w stanie pojąć, jakie wrażenie zrobił na mnie fakt, że pomimo zmian melodii wszystko trzyma się charakterystyki samego rapera.
Rzuć okiem: Ignacy Puśledzki – Proste Piosenki – recenzja albumu
Istotnym elementem W ZWIĄZKU Z MUZYKĄ są zaproszeni goście. Oki, White 2115, Malik Montana to dosyć niecodzienna mieszanka, ale trzeba przyznać, że to właśnie ten pierwszy wykorzystuje każdą chwilę, żeby skraść uwagę dla siebie. Zarówno jego udział w SEXTAPE, czy MUSZĘ TO WYKRZYCZEĆ to jedne z najjaśniejszych momentów na albumie. Chyba świadom tego jest sam Sobel, skoro jego trasa koncertowa nosi nazwę właśnie drugiego utworu z rapowym Jeżykiem.
Jednakże, jednym z poważniejszych zarzutów, jakie można mieć po odsłuchu W ZWIĄZKU Z MUZYKĄ, to szeroka autotune’owa gama. Sobel raz po raz uderza w mechaniczny, elektroniczny wokal uderzając w wysokie nuty, lub nienaturalnie schodząc w dół. Podążą tu nieco ścieżką nadaną przez Playboy Cartiego, ale nadal przeciwnicy elektroniki w rapie znajdą dla siebie pole do narzekania. Ja osobiście uważam, że całość trzyma się swoich ram muzycznych. Aczkolwiek jestem w stanie zrozumieć, że słuchacze mogą się poczuć niejednokrotnie osaczeni.
Dodaj komentarz