Netflix w ostatnich latach mocno zaatakował nasz rodzimy rynek polskimi produkcjami oryginalnymi. Choć nie zawsze dostajemy murowany hit komercyjny i jakościowy, to z pewnością można powiedzieć, że do biblioteki trafiają ciekawe tytuły z Wszyscy moi przyjaciele nie żyją na czele. Na bazie tego trendu wyszedł Spadek, polska odpowiedź na Na Noże i twórczość Agathy Christie.
W filmie poznajemy losy Daniela, Natalii i Karola, krewnych, którzy zebrali się z powodu śmierci wujka. Zmarły, niegdyś ekscentryczny wynalazca i emerytowany prowadzący teleturniej, zgromadził rodzinę, mającą nadzieję na odziedziczenie jego fortuny. Jednak przygotował on dla nich niespodziankę – ostatnią grę, której wynik zdecyduje, kto otrzyma spadek. Skłócona rodzina pomimo sekretów i waśni będzie musiała współpracować, żeby osiągnąć swój cel.
Spadek od pierwszych chwil celuje bardzo wysoko. Vibe niczym z Na Noże, czy literatury Agathy Christie jest wręcz namacalny i buduje to poczucie ambitnego, jak na polskie realia dzieła. Szkoda jednak, że na inspiracjach się kończy. Najnowsza polska produkcja od intra do napisów końcowych cierpi na nieuleczalną chorobę – beznadziejny scenariusz i niepotrzebne dla całości elementy. Narracja prowadzona przez Daniela w żaden sposób nie uatrakcyjnia odbioru fabuły, nie dodaje niczego nowego. Nawet nie wyjaśnia wielu kwestii, bo nawet twórcy nie pokusili się, żeby nam w pełni wyjaśnić, skąd wziął się konflikt rodzinny. Widzimy, że cała główna trójka gardzi sobą nawzajem i trzeba tak to przyjąć. Narrator milczy w tej kwestii, może to sprawa dla Eli Jaworowicz? Dalej to już jest tylko gorzej…Drętwe, niewiarygodne dialogi, crindżowy do bólu humor, postacie pisane na kolanie, nieangażujące zagadki i totalna przewidywalność, a wszystko to zamknięte w półtorej godziny.
Rzuć okiem: Ultraman: Rising – recenzja filmu. Nie taki Kaiju straszny
Ciężko znaleźć przy filmie Spadek jakieś plusy. Ba, powiedziałbym, że ciężko wytrzymać, by się ich doszukać. Jednakże jak już się przebrnie przez plejadę beznadziejności, to w mojej ocenie przynajmniej aktorzy trochę się starają. Swoistą perełką jest tutaj niewątpliwie Gabriela Muskała, czy szarżujący kiedy trzeba Maciej Stuhr. W koncepcję swojej postaci wstrzeliła się również Joanna Trzepiecińska, a fani polskiego The Office znajdą coś dla siebie, ponieważ Piotr Polak wnosi do swojej roli nieco Michała Holca. Nadal jednak z łatwością można zarzucić obsadzie, że w ogóle zgodziła się na zagranie w produkcji o takim poziomie. Tym bardziej że znalazły się tu osoby o pokaźnym dorobku artystycznym.
No dobra…to może znajdzie się coś, przy czym nie usłyszymy ale. Na pochwałę zasługuje z pewnością projekt zamku, w którym dzieje się akcja filmu. Pokoje, korytarze fajnie budują ten około kryminalny klimat i przynajmniej w tym aspekcie jest to bliskie do dzieł Agathy Christie i budują wrażenie zamknięcia bohaterów w swoistym labiryncie. Nawet pokoje zadań są miłą odskocznią dla surowości standardowych lokalizacji.
Dodaj komentarz