Grę do recenzji udostępniła firma EA Polska, za co bardzo dziękujemy. Nie wpłynęło to na ocenę tytułu.
Star Wars Jedi: Ocalały niedawno wylądował na konsolach poprzedniej generacji. Czas wrócić do historii Cala Kestisa w odświeżonej wersji.
Star Wars Jedi: Ocalały to długo oczekiwany sequel. Gra wprowadza nas ponownie w przygody Cala Kestisa i jego grupy buntowników, walczących o ocalenie resztek Zakonu Jedi. Choć pierwszy tytuł serii, Upadły Zakon, nie wzbudził we mnie szczególnej sympatii do głównego bohatera, miałem nadzieję, że kontynuacja zdoła go bardziej rozwijać i nadać mu większą głębię.
Pod wieloma względami Star Wars Jedi: Ocalały zachowuje formułę znaną z poprzednika. Cal i jego drużyna przemierzają różnorodne planety, walcząc z siłami Imperium i zdobywając nowe umiejętności, które pozwalają im na dalszą eksplorację. Jednak tym razem historia staje się bardziej osobista, co czyni ją znacznie ciekawszą.
Rzuć okiem: Gundam Breaker 4 – recenzja gry. Masz klocki i buduj
Jednym z największych ulepszeń w porównaniu do Upadłego Zakonu jest system walki, który zyskał na różnorodności dzięki wprowadzeniu pięciu różnych stylów walki mieczem świetlnym. Każdy styl charakteryzuje się innymi cechami, takimi jak szybkość, zasięg czy siła ataku. Na przykład dostajemy styl skupiający się na wolnych, ale potężnych atakach, podczas gdy podwójny miecz koncentruje się na szybkości. Dzięki temu każda walka wymaga planowania, co dodaje głębi rozgrywce. Mimo że walka nadal opiera się na parowaniu, unikaniu i kontratakowaniu, nowe style walki wprowadzają dodatkową warstwę strategii. System walki jest satysfakcjonujący, choć nieco brakowało mi większej różnorodności przeciwników i zróżnicowania ich stylów walki, szczególnie w starciach z bossami.
Eksploracja świata w Star Wars Jedi: Ocalały również zyskała na znaczeniu. Planety, takie jak Koboh i Jedha, są pięknie zaprojektowane i oferują wiele do odkrycia, a poruszanie się po nich jest teraz jeszcze bardziej dynamiczne dzięki dodatkowym umiejętnościom, takim jak użycie haka. Mimo to, niektóre aspekty eksploracji, jak mapa holo czy system waypointów, mogłyby być bardziej intuicyjne. W szczególności ta pierwsze jest dosyć męcząca i niejednokrotnie wyzwanie stanowi samo korzystanie z niej.
Fabuła jest zdecydowanie jednym z mocniejszych elementów gry. Cal staje się bardziej złożonym bohaterem. Zmaga się nie tylko z siłami Imperium, ale także z wewnętrznymi dylematami i relacjami z najbliższymi. Cameron Monaghan ponownie świetnie odnajduje się w roli Cala, a reszta obsady również dostarcza znakomitych występów, co sprawia, że fabuła angażuje i emocjonuje.
Rzuć okiem: Star Wars Outlaws – recenzja gry. Hate-playing is a thing?
No dobra, wiem, że od debiutu gry minęło już trochę czasu. Porzućmy więc tematy fabuły i mechanik, a skupmy się na kondycji wersji na PS4. Nowy port Star Wars Jedi: Ocalały boryka się z lekkimi problemami technicznymi. Spadki liczby klatek na sekundę i tearing obrazu są dość powszechne, zwłaszcza podczas eksploracji otwartych obszarów. Czasami nie wczytują się do końca tekstury, ale nie zdarzyło mi się to ani razu w istotnych dla fabuły momentach. Sama postać Cala potrafi, przy okazji korzystania z windy, nienaturalnie drgać całym ciałem. Choć podczas większych walk i w cutscenkach problemy te są mniej widoczne, to jednak warto, aby twórcy jak najszybciej rozwiązali te kwestie, aby gracze korzystający z konsoli starszej generacji mogli w pełni cieszyć się tym pięknym światem.
Dodaj komentarz