Nie ma chyba głośniejszej premiery w kwietniu od nowej płyty Taylor Swift. Artystka zapowiedziała album podczas ostatnich Grammy, co spotkało się jednocześnie z krytyką, jak i zachwytem. Podobny efekt osiągnął THE TORTURED POETS DEPARTMENT już po premierze.
Być może Swift kusiła los tym albumem. Przede wszystkim w swojej karierze zawsze cieszyła się uznaniem dzięki swoim tekstom, a porównania między nią a Bardem były częste. Zaskakujące jest zatem to, że THE TORTURED POETS DEPARTMENT zawiera niektóre z jej najbardziej crindżowych wersów ever. .
Sam utwór otwierający może podnosi w tej konkurencji wysoko poprzeczkę. Nie ratuje tego nawet fakt, że jest wypełniony sarkazmem. W innym miejscu, w Down Bad, sobie zwyczajnie płacze na siłowni. Florida!!!, pomimo oczyszczającej i przesiąkniętej południowym gotykiem aury, po raz kolejny traci w warstwie lirycznej.
Idąc dalej, wiemy, że w przeszłości Taylor niejednokrotnie wykorzystywała swoje stare teksty celem potwierdzania przyjętej narracji. W przypadku tego albumu przypomina to miejscami gonienie własnego ogona. Wszystko jest wprowadzone niedbale, jakby miało być wyłącznie mrugnięciem do jej fanów. Jest to o tyle dziwne, że Swift zapowiadając ten album niejednokrotnie zapewniała, że żadna płyta nie była jej tak potrzebna, jak ta.
Rzuć okiem: Billie Eillish – HIT ME HARD AND SOFT – recenzja płyty
Dodatkowo z płyty płynie ogromna ilość frustracji. Przypomina to nieco Midnights, ale w dużo gorszym i gorzkim wydaniu. Przy THE TORTURED POETS DEPARTMENT ma się poczucie obcowania z pobitewnym krajobrazem, kiedy to opadł już cały kurz i wkrada się nieszczęście płynące z konsekwencji po skończonej walce.
Jednakże wiele rzeczy można byłoby wybaczyć, gdyby się THE TORTURED POETS DEPARTMENT dobrze słuchało. Niestety tutaj producenci, jak i sama Taylor sprezentowali nam nudną i do bólu nijaką warstwę melodyczną. Nie pomagają w tym nawet Post Malone w Fortnight, czy Florence + The Machine w Florida!!!, choć oni zdecydowanie ratują kawałki. Trochę zbyt dużo tu kawałków celujących w bycie viralem, niż wartościowej muzyki. Szkoda, że Taylor marnuje swój aktualny szczyt, prime, czy jak tam zwał na takie melodie.
Dodaj komentarz