Uzumaki – recenzja anime. Czy 20 minut ratuje serię?

Dlaczego jedno z najsłynniejszych dzieł grozy – uwielbiane przez czytelników na całym świecie – musiało czekać tak długo na odpowiednią ekranizację? Mangowa sensacja Uzumaki w końcu się doczekała swojej animowanej adaptacji, ale niestety świętowanie trzeba było skończyć po 20 minutach. 

Fani mangi Uzumaki Junjiego Ito od lat wyczekiwali anime tego kultowego horroru, który zdążył zyskać status klasyka. Gdy Adult Swim w końcu zatwierdziło projekt, kolejne lata oczekiwań przyniosły jedynie informacje o kolejnych opóźnieniach i problemach produkcyjnych. Jednak pierwszy odcinek serialu przyniósł oczekiwaną ulgę. Był dokładnie tym, czego pragnęli fani: idealnym oddaniem atmosfery i stylu znanego mangaki. I na tym się skończyło.

Pierwszy epizod czteroczęściowej serii był triumfem komercyjnym, ale przede wszystkim artystycznym. Dzięki połączeniu animacji ręcznej, 3D i motion capture, twórcy udanie oddali ducha oryginału. Technika ta przypominała czasy, gdy bezbarwna, czarno-biała estetyka podkreślała klimat grozy w zwykłości, którą tak lubi Ito. Ruchy postaci i detale, jak zawiłe łodygi trawy powiewające na wietrze, budowały poczucie czegoś „zbyt realnego”. Wydawało się, że naprawdę udało się przenieść horror Ito na ekran w sposób bliski oryginałowi, wzbudzając poczucie zdrady przez to, co znane i bezpieczne.

Rzuć okiem: Rick i Morty: Anime – recenzja anime. Filozofia zamiast szaleństwa

uzumaki
Kadr z serialu/ MAX

Niestety, po obejrzeniu drugiego odcinka w ogromnym skrócie – czar prysł. Różnica w jakości jest oszałamiająca, niczym mem o niedokończonym rysunku konia – perfekcyjna głowa i całkowicie zaniedbane ciało. Animacja stała się niechlujna, ruchy postaci wydają się wyjęte prosto z lat 90. i szybkich anime-podobnych produkcji, które gościły na antenie niejednej stacji telewizyjnej. Kluczowe momenty z mangi z każdą chwilą traciły swój ciężar emocjonalny. W wersji mangowej intensywne kontrasty i szkicowa estetyka przytłaczają i niemal wywołują niepokój – tymczasem ekranizacja okazała się banalna i pozbawiona mrocznej głębi. Oglądając, ma się poczucie, jakby twórcy zrezygnowali z dalszej pracy, zatrzymując się na szkicach.

Horrory Ito cieszą się uznaniem ze względu na umiejętność przekształcenia absurdalnych konceptów w koszmar, który pozostaje w pamięci. Spirale, które zwiastują apokalipsę, góra pełna otworów w kształcie ludzkich ciał czy pęcherzyki z głowami, polujące na swoje ofiary – wszystko to wywołuje niepokój. To tutaj człowiek jawi się jako zaledwie pyłek wobec niepojętego kosmosu. Można wręcz powiedzieć, że praca japońskiego artysty ma wiele wspólnego z równie kultowym Lovecraftem. Choć prace Ito mają swoją własną, bardziej uniwersalną grozę, która przypadnie większej ilości osób. Przeniesienie tej unikalnej atmosfery na ekran okazuje się jednak trudne.

https://linktr.ee/flowpop

Uzumaki – Ocena

Uzumaki – Ocena
6 10 0 1
Najnowsza adaptacja horroru Ito udowadnia, że jednak da się przenieść jego klimat grozy na ekran. Szkoda, że my jako widzowie możemy tego doświadczyć jedynie podczas pierwszego odcinka.
Najnowsza adaptacja horroru Ito udowadnia, że jednak da się przenieść jego klimat grozy na ekran. Szkoda, że my jako widzowie możemy tego doświadczyć jedynie podczas pierwszego odcinka.
6/10
Total Score

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *