Wrażenia z rozgrywki #5: Na dnie morza, Dorfromantik: Pojedynek

Dzisiaj nowa nowość i troszkę starsza nowość, czyli wrażenia z rozgrywek w Na Skrzydłach ale z rybami i rywalizacyjny Dorfromantik.

Gry do recenzji kupiłem sobie sam 😉

To oczywiście są tylko pierwsze wrażenia, po dwóch, trzech partiach. Oceny nie są „ostateczne” tylko odzwierciedlają to, co czuję na ten moment i jak bardzo mam ochotę do tych gier wracać.


NA DNIE MORZA


Nie powiem że nie – czekałem na tę grę i byłem bardzo ciekaw co z tego wyszło. Jestem turbo fanem Na skrzydłach, mam wszystkie dodatki, wersję mobilną itp. Na skrzydłach smoków mnie nie porwało, przede wszystkim wizualnie do mnie nie trafiało tak jak pierwowzór. Na dnie morza za to zauroczyło mnie settingiem, chyba najciekawszym ze wszystkich dotychczas, bo wydaje mi się że to nurkowanie w głąb oceanu jest najbardziej tematyczne i klimatyczne.

Pudełko wygląda świetnie, przyciąga wzrok, intryguje, ma super kolory. Przychodzi do unboxingu – naprawdę ładne plansze, całkiem przyjemnie zilustrowane karty i żetony. Okropne, kolorowe żetony, które nijak nie pasują do reszty i są po prostu nieładne i zupełnie niszczą tę i tak niewielką immersję. Szkoda, ale ogólnie wykonanie i tak oceniłbym na plus. Jest sensownie, czytelnie, solidnie. Jednym słowem: ok.

Rzuć okiem: Rivages – recenzja gry planszowej. Ahoj!

Najważniejsza jednak jest rozgrywka i po tych kilku pierwszych partiach mogę powiedzieć że też jest ok. Tyle. W porządku, można pograć, ale szczerze mówiąc nie widzę sensu w graniu i posiadaniu Na dnie morza w swojej kolekcji. Trzon mechaniczny jest oparty na Na skrzydłach i doskonale wiedziałem, że tak będzie. Oczekiwałem jednak nieco większych zmian, zabawy tymi rozwiązaniami. Dostałem grę, która de facto wprowadza dwie istotne zmiany. Tym razem karty rozpatruje się w pionie a nie w poziomie i jajka (ikra) mają dodatkową mechanikę. To z jednej strony jest właśnie to czego oczekiwałem, jakiś świeży pomysł, ale mini gierka z wykluwaniem narybku i robienia ławic wydaje mi się doklejona i taka zupełnie obok.

Na pewno jeszcze pogramy, muszę też przetestować wariant solo, ale póki co jestem raczej bliski uznania gry za rozczarowanie. Czy wynika to z moich oczekiwań? Na pewno, bo tak w gruncie rzeczy to nie jest słaby tytuł, powiedziałbym nawet że to dobra gra. Rozmija się tylko z tym, czego się z jakiegoś powodu spodziewałem.

na dnie morza wrażenia


DORFROMANTIK: POJEDYNEK


Dorfromantik zaskakująco nam się spodobał. Taka sobie przyjemna układanka na niedzielny wieczór, bez napinki, przyjemnie można sobie pyknąć dwie czy trzy partyjki. Kooperacja to jednak nie jest nasz konik. Skoro gra, przy której się naprawdę dobrze bawiliśmy, dostała wersję rywalizacyjną, musieliśmy sprawdzić jak to się udało.

No i moim zdaniem się nie udało. Znaczy – mechanicznie to właściwie to samo, czyli bardzo przyjemna układanka kafelkowa. W praktyce gra okropnie niewygodna w obsłudze i już śpieszę z wyjaśnieniem. Tym razem każdy gracz ma własną pulę kafelków. Tyko jeden z nich losuje z zakrytego stosu. Drugi gracz musi najpierw znaleźć identyczny kafelek, bo obaj mają budować z tego samego. I jest to absolutnie bez sensu. Serio, nie rozumiem takiego zabiegu. Inaczej – rozumiem dlaczego tak, nie rozumiem dlaczego ktoś stwierdził ze to dobry pomysł. Zabiera to czas, zabiera miejsce, bo jedna osoba musi mieć wszystkie kafelki odkryte i jakoś porozkładane żeby szybko je wyszukiwać no i ostatecznie zabiera przyjemność z rozgrywki.

Sporym plusem są nowe mechaniki i rodzaje zadań, największym jednak nowe kafelki do klasycznego, pierwszego Dorfromantika. Fajnie, bo do niego będziemy jeszcze pewnie wracać nie raz. Pojedynek jeszcze pewnie dostanie od nas kilka szans, chociażby do przetestowania wszystkich modułów. Ale wrażenia są takie, że sukcesu na naszym stole nie wróżę…

dorfromantik wrażenia


https://linktr.ee/flowpop

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *