Wybraniec – recenzja filmu. Nigdy nie przyznawaj się do porażki.

Donald Trump jest nie tylko ex prezydentem USA i przedsiębiorcą-miliarderem. Po latach funkcjonowania w przestrzeni publicznej na stałe wpisał się w popkulturowy krajobraz Stanów Zjednoczonych. Nic dziwnego, że i branża filmowa zainteresowała się postacią Trumpa, którego Ali Abbasi portretuje w swoim najnowszym dziele, filmie Wybraniec.

Irański reżyser zabiera nas do początków zawrotnej kariery Donalda Trumpa. Trzeba od razu przyznać, że Nowy Jork lat 60 i 70 w kadrach Kaspra Tuxena wygląda znakomicie. Autorom udało się oddać nastrój Wielkiego Jabłka ze wszystkimi problemami trawiącymi miasto w okresie wojny w Wietnamie. Film właściwie wygląda jakby był w latach 70 kręcony i za to należą się twórcom ogromne gratulacje. Zwłaszcza na początku, w pierwszym akcie, zwiedzamy z bohaterem ulice, śledzimy poczynania młodego donalda “z parteru”, a jest co śledzić. Rodzinny biznes został pozwany przez Departament Sprawiedliwości i przyszłość przedsiębiorstwa zawisła na włosku. Razem z marzeniem Trumpa o renowacji Hotelu Commodore. To w tym momencie na scenę wchodzi Roy Cohn, najpierw prawnik, a potem mentor i przyjaciel Donalda.

Rzuć okiem: Kulej. Po drugiej stronie medalu – recenzja filmu. „Dziś takich bokserów jak Jurek nie ma”

Tutaj od razu bym się przy postaci Roya Cohna zatrzymał, a właściwie przy jego odtwórcy. Jeremy Stron daje prawdziwy popis aktorstwa i co tu dużo mówić – jest po prostu genialny. Chociaż doceniany dotychczas głównie za serialowy występ w Sukcesji, aktor teraz na pewno zostanie dostrzeżony przez Hollywood. Nie wyobrażam sobie scenariusza, w którym Strong nie otrzymuje przynajmniej nominacji do Oscara. I chociaż ta drugoplanowa rola mi najbardziej utkwiła w pamięci, to nie sposób też nie pochwalić Sebastiana Stana i całej pracy, którą włożył w sportretowanie Trumpa. Jestem pełen podziwu dla aktora, któremu udało się nie stworzyć parodii, ale jednak prawdziwego bohatera, z krwi i kości. Wybraniec ogólnie stoi naprawdę znakomitą obsadą, chociaż niewątpliwie to wspomniany duet napędza całą produkcję.

Od lewej: Jeremy Strong jako Roy Cohn oraz Sebastian Stan jako Donald Trump // Fot. Briarcliff Entertainment

Faktem jednak jest, że kiedy z ekranu na nieco dłuższy czas znika Roy Cohn, to tempo filmu troszkę zwalnia. Ani na moment jednak nie miałem poczucia nudy czy dłużyzn, historia ciągle jest angażująca. Jeremy Strong, jego niezwykła charyzma i przede wszystkim rewelacyjna chemia z Sebastianem Stanem, sprawiają, że film tak dobrze się ogląda. Ta relacja zresztą służy Abassiemu do budowania samych postaci i pokazania zachodzących w nich zmian, często na zasadzie kontrastu i jest przez reżysera prowadzono z niesamowitym wyczuciem. Przemiana Trumpa w poważanego przedsiębiorcę zachodzi w sposób zaskakująco subtelny, jest ewolucją a nie rewolucją i bardzo mi się to podobało. Nie bez powodu widzimy bohatera coraz rzadziej na nowojorskich ulicach, a częściej otoczonego marmurami i luksusami w pięknych wieżowcach.

Rzuć okiem: Joker: Folie à deux – recenzja filmu. Arthur dostał zGAGI

Abassi z Gabrielem Shermanem zamknęli całość fabuły w niewielkim wycinku kariery Trumpa, a klamrą spinającą historię jest postać wspomnianego wcześniej Roya Cohna. Film zaczyna się poznaniem prawnika, a kończy w momencie śmierci, co w praktyce oznacza około 15 lat działalności Donalda, związanej z licznymi kontrowersjami, skandalami, biznesami i procesami. Tak więc czas “zaadresować” słonia w pokoju i przejść do rzekomych kontrowersji związanych nie z ex-prezydentem, a samym filmem.

Specjalistą od biografii obu Panów nie jestem, to do seansu podszedłem jednak uzbrojony w pewną wiedzą. No i, jeśli mam być szczery… to nie było aż tak kontrowersyjne, jak zapowiadano. Jasne, Trump i Cohn robią mnóstwo nieciekawych, szemranych czy wręcz nielegalnych ruchów grając w te szachy 5D ze wszystkimi dookoła. Tylko że film nie wyciąga na światło dzienne nic, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli. Żadnych głęboko skrywanych tajemnic, sekretów i trupów z szafy. Najszerszym echem oczywiście odbił się rzekomy gwałt Donalda na swojej ówczesnej żonie, Ivanie (Maria Bakalova). Ta scena jest faktycznie chyba najbardziej kontrowersyjna, ale głównie ze względu na możliwy pozew i oburzenie środowisk protrumpowskich. Nie jest to to przecież jednak zupełny wymysł scenarzysty, film odnosi się po prostu do słów samej Ivany.

Rzuć okiem: Diabelski młyn – przedpremierowa recenzja filmu. Död (śmierć po szwedzku)

Największą kontrowersją okazuje się tak naprawdę data premiery. Wybraniec przecież trafia do szerokiej dystrybucji właściwie w przeddzień wyborów prezydenckich i może mieć wpływ na wielu wyborców. Tylko czy na pewno? Mam wrażenie, że film stoi gdzieś pośrodku, starając się po prostu opowiedzieć historię człowieka bez oceniania – to pozostawia widzom. W moim odczuciu takie podejście wywoła zarówno w zwolennikach jak i przeciwnikach efekt potwierdzenia. Każda strona dostaje do ręki szereg argumentów. Nie żebym uważał film fabularny za odpowiednie narzędzie do czynienia sądów nad czyjąś moralnością. Nie mniej w produkcji dostajemy dwie twarze Trumpa – mizogina, seksistę, rasistę, homofoba, zaślepionego pieniędzmi obrzydliwego gwałciciela oraz zagubionego, zakompleksionego młodego mężczyznę stającego się niejako ofiarą patologicznego środowiska, wychowania, ambicji i oczekiwań. Zostawia to widza z pytaniem na ile Donald John Trump naprawdę jest self-made manem, za którego chce uchodzić, a na ile po prostu konglomeratem wszystkiego, co go otaczało od najmłodszych lat.


https://linktr.ee/flowpop

Źródło głównej grafiki: materiały promocyjne

Wybraniec – ocena filmu

Wybraniec – ocena filmu
8 10 0 1
Wybranie to bardzo dobry film, który w pierwszej kolejności jest pokazem wybitnego aktorstwa. Duet Stan – Strong emanuje niesamowitą chemią. Nowy Jork lat 70 przedstawiono z dużą pieczołowitością wspaniale oddając nastrój miasta, a historia jest spójna i angażująca. Nie można jednak nie odnieść wrażenia, że film daje amunicję do politycznej nawalanki obu stronom konfliktu, robiąc z Trumpa produkt cudzych decyzji i wpływów.
Wybranie to bardzo dobry film, który w pierwszej kolejności jest pokazem wybitnego aktorstwa. Duet Stan – Strong emanuje niesamowitą chemią. Nowy Jork lat 70 przedstawiono z dużą pieczołowitością wspaniale oddając nastrój miasta, a historia jest spójna i angażująca. Nie można jednak nie odnieść wrażenia, że film daje amunicję do politycznej nawalanki obu stronom konfliktu, robiąc z Trumpa produkt cudzych decyzji i wpływów.
8/10
Total Score

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *