Ye, Ty Dolla $ign – VULTURES 1 – recenzja płyty

Nie było w tym roku drugiej takiej płyty jak Vultures 1. Najnowszy album Kanye Westa do spółki z Ty Dolla $ign nadal polaryzuje różne środowiska, a zaraz prawdopodobnie zadebiutuje druga część Sępów. Długo myślałem, czy podjąć się recenzji tego tytułu, ale do odważnych świat należy. 

Ciężko podejść do odsłuchu płyty, odsuwając postać, która za nią stoi. Kanye w ostatnich latach raz po raz szokował, żenował, i podkopywał dziedzictwo muzyczne, jakie sobie stworzył. Jednakże nadal informacja o nowym albumie wzbudziła jednocześnie ekscytację oraz obawę. Zarazem jedna i druga strona miała rację, ale efekt pozostawia wiele do życzenia. Otóż VULTURES 1 jest najgorszym krążkiem w karierze producenta, choć niepozbawiony blasku.

Rzuć okiem: Enej – Vesna – recenzja płyty

Zacznijmy od strony muzycznej. Ye na swoim najnowszym albumie zaprezentował kawał różnorodnych utworów, które raz po raz potrafią zaskoczyć pozytywnie, jak i negatywnie. Producent przyzwyczaił, że potrafi ze wszystkiego zrobić materiał na sampel i tutaj jest nie inaczej. W CARNIVAL usłyszymy zsamplowane okrzyki ultrasów klubu Inter Miami oraz westowe Hell of a LifeTALKING otwiera fragment viralowego filmiku z chearleaderkami w roli głównej. Choć te należą do jasnej strony Vultures 1, to jak się już domyślacie, znajdziemy przedstawicieli ciemnej strony. Takim bez wątpienia jest BACK TO ME, gdzie postawiono na karkołomny sampel z filmu Dogma, a dokładniej z jednego z najsłynniejszych cytatów Beautiful, naked, big-titted women just don’t fall out of the sky, you know?.

Skoro już jesteśmy przy tym utworze, to niech posłuży mi on, jako przykład złej współpracy na linii Kanye-Dolla. W przeciągu odsłuchu całego albumu raz po raz miałem wrażenie, że panowie wzajemnie się torpedują. Dobre teksty Ye tracą w połączeniu z miernymi $igna i odwrotnie. W takim BACK TO ME Ty Dolla $ign zapewnia jedną z najlepszych zwrotek w swojej karierze, po czym wlatuje okropny, autotuneowy ryk Westa.

Rzuć okiem: 21 Savage – american dream – recenzja płyty

Niestety nawet to nie jest najgorsze na tym albumie. VULTURES 1 brzmi jak mixtape, a nie pełnoprawny album. Panuje tu totalny chaos masteringowo-mixowy, co psuje odbiór płyty jako całości. Słuchając na słuchawkach, co piosenkę musiałem operować głośnością, bo raz linia melodyczna całego utworu jest wyciszona, żeby następny wleciał i na max volume rozwalał bębenki. Dodatkowo wiele piosenek po prostu się urywa, brak jakiegokolwiek konkretnego zakończenia, po prostu stop, jedziemy z kolejnym. Krążek, który był tyle razy przekładany ostatecznie wychodzi, jako nieprzemyślany technicznie produkt pełen chaosu i półśrodków. Osobiście po Kanye bym się tego nie spodziewał.

Ciekawie się robi, jak się zagłębi w teksty piosenek. Na swoim najnowszym albumie Kanye operuje pomiędzy tematyką miłości, ego i wolności. W szczególności to pierwsze zasługuje na uwagę. Producent razem z Ty Dolla $ign nie boją się pokazywać z wrażliwszej strony. Na KEYS TO LIFE Ye przywołuje postać Kim i poprzez metaforę matczynej miłości buduje obraz siebie samego tęskniącego za chwilami beztroski. Z kolei Dolla działa świetnie, jako ojcowska przeciwwaga dla North West w TALKING. Z old-schoolowego zachodniego beatu w BURN wybrzmiewa wdzięczność i radość płynąca z wolności, jaką dały zerwane kontrakty z wielkimi markami. Gdyby panowie zatrzymali się na tym, to by było naprawdę nieźle. Jednakże Kanye nie byłby sobą, jakby w swoje teksty nie mieszał swojego ego. Raz po raz na nasze uszy wylewają się mizoginistyczne wersy, które aż wykręcają z poczucia żenady.

Rzuć okiem: To bardzo intensywny i pracowity czas. Wywiad z Mateuszem Ciawłowskim

Źródło obrazka wyróżniającego: okładka albumu

VULTURES 1 – Ocena

VULTURES 1 – Ocena
4 10 0 1
Vultures 1 jest jak jego twórca – budzi mieszane uczucia. Choć Kanye i Ty Dolla $ign muzycznie zabierają nas w podróż po ciekawych, lecz nie zawsze udanych samplach, to problemy techniczne drastycznie psują odbiór całości. Dodajmy do tego brak synergii pomiędzy raperami i przesyt egocentrycznych, mizoginistycznych wersów i dostaniemy produkt, który pomimo pozytywnych akcentów, kontynuuje złą passe Ye.
Vultures 1 jest jak jego twórca – budzi mieszane uczucia. Choć Kanye i Ty Dolla $ign muzycznie zabierają nas w podróż po ciekawych, lecz nie zawsze udanych samplach, to problemy techniczne drastycznie psują odbiór całości. Dodajmy do tego brak synergii pomiędzy raperami i przesyt egocentrycznych, mizoginistycznych wersów i dostaniemy produkt, który pomimo pozytywnych akcentów, kontynuuje złą passe Ye.
4/10
Total Score

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *